Magia świątecznych historii

Magia świątecznych historii

 Ocena 3/3



 Kolejny raz dałam się porwać magii płynącej z serii świątecznych opowiadań. Każde jak zawsze inne, a wszystkie tak samo wyjątkowe. Jak to było w przypadku Miłości z widokiem na Śnieżkę również tutaj mamy jeden wspólny motyw łączący wszystkie opowiadania oraz przesłanie ukryte w każdej z tych historii. Tym razem życie wszystkich bohaterów zmienia Święty Mikołaj, który pojawia się po to, by odegrać swoją rolę przy obdarowywaniu prezentami, a przy okazji każdemu z bohaterów przynieść jeden szczególny prezent. Mikołaj pomaga w : odzyskaniu dziecięcej wiary w magię świąt, zrozumieniu, że na miłość nigdy nie jest za późno, oraz, że każdy może poczuć się wartościowy i potrzebny wystarczy tylko, że zrobi coś dla innych. Każdemu z opowiadań towarzyszyło przesłanie: jeśli nie przestaniemy wierzyć, to zawsze jest szansa na to, że nasze życie może się zmienić. Zresztą po lekturze wcześniejszej książki Miłość z widokiem na Śnieżkę dochodzę do wniosku, że właśnie założeniem tej świątecznej serii jest to by nie zabrakło w niej Wiary, Nadziei i Miłości. W zasadzie podobały mi się wszystkie opowiadania, jednak najdłużej w mojej pamięci pozostaną: Czerwony Samolot, Randka w ciemno, Prezent dla Mikołaja oraz Mikołaj jednak istnieje. Jak już wspominałam w recenzji Zbrodni zimową porą bardzo odpowiada mi ta krótka forma opowiadań, szczególnie gdy nie ma się zbyt wiele czasu na czytanie. Z pewnością będę czekać na kolejną świąteczną książkę w przyszłym roku. Jeśli ktoś planuje jeszcze książkowy prezent na ostatnią chwilę to Zakochany Święty Mikołaj z pewnością ucieszy obdarowanego. 

Święta z dreszczykiem

Święta z dreszczykiem

 

 Ocena 3/3


    Przeczytanie książki Agathy Christie było jak podróż w czasie, bo w jej kryminałach zaczytywałam się gdy miałam piętnaście lat. To od jej kryminałów zaczęła się moja ogromna sympatia do tego gatunku. W książkach Christie podoba mi się to, że morderstwo jest tylko wymogiem do stworzenia całej historii na zasadzie, że musi być trup żeby mogło być śledztwo. Jednak nie ma tutaj opisów całego morderstwa jak to zawsze w kryminałach bywa. Dlatego bardziej niż kryminałami nazwałabym jej książki powieściami detektywistycznymi dlatego, że to gruntowne śledztwo i zagadka do rozwiązania są u autorki na pierwszym planie. Zbrodnie zimową porą to zbiór dwunastu opowiadań w klimacie zimowym i świątecznym. Muszę przyznać, że coraz bardziej podoba mi się taka forma. Gdy miałam więcej czasu czytałam dwa opowiadania, a gdy tylko trochę skupiałam się na jednym. Gdy czytałam książki Christie jako nastolatka trafiałam głównie na jednego bohatera Herculesa Poirota. Dzięki opowiadaniom z tego zbioru mogłam poznać również inne stworzone przez autorkę postacie. Każde z opowiadań dotyczy innego wątku : chęci zagarnięcia czyjegoś majątku, wyjaśnienia sprawy z przed lat, ukarania winnego czy szeroko pojętej zemsty. W zbiorze opowiadań sprawy rozwiązuje głównie Poirot, ale mnie zauroczyła Panna Marple, więc chętnie sięgnę po kolejne zbiory opowiadań, szczególnie tych w których to ona rozwiązuje sprawę. Uważam, że Agatha Christie zawdzięcza swoją nieśmiertelną sławę temu, że jest ponadczasowa. Po jej książki mogą sięgać zarówno ludzie młodzi jak i w podeszłym wieku, bowiem język którym pisarka się posługuje jest bardzo przystępny i łatwy w zrozumieniu. Cieszę się że taki zbiór powstał, już wyszukałam kolejne zbiory opowiadań, by jeszcze trochę pobyć w towarzystwie Pana Poirota i Panny Marple.

Targowisko czarownic- czyli poszukiwanie wiedźmy we współczesnym świecie

Targowisko czarownic- czyli poszukiwanie wiedźmy we współczesnym świecie

 

 Ocena 2/3

  Czy wiedźmy i czarownice żyją naprawdę? Czy współcześni ludzie wierzą w ich moce i przepowiednie? Eileen Chen jest profesorem na uczelni w San Francisco, specjalizującą się w wierzeniach ludowych. Jest też potomkinią szamanki. Jej babka zajmowała się wróżbami i rzucaniem uroków. Kiedy w swoje trzydzieste trzecie urodziny Eileen siłą woli zrywa trzecią strunę w gitarze zaczyna zastanawiać się nad tym czy jednak nie odziedziczyła po babce jakiś mocy. Eileen postanawia rozpocząć projekt badawczy i sprawdzić czy czarownice nadal istnieją, w tym celu wyjeżdża na rok na Wyspy Kanaryjskie, by tam dowiedzieć się czegoś o istnieniu czarownic. Po dotarciu na miejsce od recepcjonisty w hotelu dowiaduje się, że swoje poszukiwania powinna rozpocząć od Teneryfy. Wiedziona ciekawością kobieta wyjeżdża na wyspę. Tam na lokalnym targu wśród zgiełku spotyka kilka ubranych w dziwne stroje kobiet. To przypadkowe spotkanie zsyła na kobietę sporo przygód i nieszczęść. Eileen podczas swojego pobytu na wyspie rzeczywiście doświadczy magii, trafi też na ukryte targowisko czarownic, a jej sny nie będą należały do spokojnych. Pewna tajemnicza sprawa z przed lat pochłonie ją tak bardzo, że zbieranie materiałów do książki zejdzie na dalszy plan. Elieen pozna również sporo ciekawych ludzi, w których życiowe sprawy zaangażuje się nieco zbyt mocno, co trzykrotnie postawi ją w niezręcznej sytuacji.  Mimo, że książki dotyczące magii nigdy nie leżały w kręgu moich zainteresować to Targowisko Czarownic czytało mi się bardzo przyjemnie. Książka z rodzaju tych na leniwe letnie popołudnie lub długi zimowy wieczór. 

Profil mordercy

Profil mordercy

 Ocena 2/3


 Jestem fanką kryminałów więc do przeczytania książki skłonił mnie tytuł. Jednak tak jak w kryminałach przedstawione historie są zazwyczaj wymyślone tak w Profilu mordercy psycholog Paul Britton opisuje autentyczne sprawy w których brał udział. Opisy morderstw i gwałtów były często tak szczegółowe, że miałam spory problem z tym czy dam radę doczytać te książkę. Kolejnym problemem był dosyć mały druk. Oczywiście autor tworzył nie tylko profile osób podejrzewanych o wyżej wymienione czyny, ale one dominowały przez większą część książki. Paul Britton został policyjnym profilerem przez przypadek, wszystko zaczęło się od odkrycia zwłok młodej kobiety niedaleko kliniki psychiatrycznej w której na co dzień pracował. Policja nie mogąc ustalić sprawcy przestępstwa zwróciła się do Brittona z prośbą o nakreślenie cech psychologicznych mordercy, które umożliwiłyby policji prowadzenie śledztwa. Pomyślne rozwiązanie sprawy zaowocowało stałą współpracą między Brittonem a policją. Swoje zdolności psychologiczne wykorzystywał do tworzenia profili osób podejrzanych o morderstwa, gwałty, szantaże i porwania. Britton uczestniczył w ponad stu policyjnych śledztwach swoją wiedzą wspierając różne widziały policji na terenie Wielkiej Brytanii. Z książki rzeczywiście można dowiedzieć się sporo ciekawych rzeczy na temat pracy profilera, jednak nie wiem czy bym ponownie po nią sięgnęła, gdyż zawarte w niej opisy były dla mnie zbyt brutalne. 

Pamiętaj nie jesteś sam.

Pamiętaj nie jesteś sam.

 Ocena 3/3


     Gdy sięgałam po te książkę nie sądziłam, że tak bardzo mnie poruszy. Książka dotyczy trudnego, ciągle jeszcze spychanego na margines tematu depresji. Chcemy uchodzić za tolerancyjne społeczeństwo jednak do tej pory ludzie niechętnie przyznają się do korzystania z pomocy psychiatry bojąc się, że zostaną uznane przez innych za słabe i nie radzące sobie jednostki. Między rokiem 2017 a 2018 pracowałam jako rejestratorka w przychodni w której mieścił się gabinet psychiatryczny. Wielokrotnie byłam świadkiem jak osoby zgłaszające się po pomoc czuły się niezręcznie, siedziały na poczekalni z opuszczoną głową tak jakby pragnęły stać się niewidzialne. A przez to, że zdecydowały się prosić o pomoc pokazały swoją słabość. To przykre, że w tych czasach tak mało zwykłych nie będących na świeczniku osób nie potrafi otwarcie powiedzieć: tak mam depresję, potrzebuję pomocy dlatego korzystam z wizyt u psychiatry. Niestety często w najbliższej rodzinie osoby objętej opieką psychiatryczną ten fakt jest kłopotliwy i rzadko się o nim rozmawia. Dlatego cieszę się, że są książki takie jak ta bo tylko mówienie otwarcie o problemie depresji może coś zmienić.                                                                                                                                         Toby Page jest cichym chłopakiem, który stara się być niewidzialnym i nie wadzić nikomu. Znany jest z tego, że potrafi słuchać i pomaga innym w rozwiązywaniu ich problemów. Sam jednak od lat zmaga się z problemem o którym nie mówi, a pod płaszczem melancholii kryje się głęboka depresja. Toby od lat wini się o rzeczy na które tak naprawdę nie miał wpływu, a które całkowicie zmieniły jego sposób postrzegania samego siebie. Wewnętrzne demony zatruwają mu życie, a on sam coraz bardziej traci siły by z nimi walczyć. Do jednego z mieszkań w budynku w którym wychowuje się chłopak wprowadza się młoda kobieta imieniem Alice, która jako jedyna dostrzega stan psychiczny Tobiego i stara się zaświecić światełko w tunelu jego mroku. Im bardziej dziewczyna stara się do niego zbliżyć tym bardziej Toby próbuje przekonać samego siebie, że nie zasługuje na jej przyjaźń. Dopiero w momencie ostatecznej próby Toby przekona się, że ma wokół siebie ludzi, którzy go kochają i chcą mu pomóc, a które zajęte swoimi sprawami nie dostrzegały walki którą ze sobą toczył. 

 

Psia Story

Psia Story

 Ocena 2/3

 

Psia Story to książka w stylu łatwych lekkich i przyjemnych. To taka komedia romantyczna w męskim wydaniu, której nieodłącznym elementem jest nieco brzydki pies. Burek bo takie ostatecznie imię zyskuje piesek jest emocjonalnym wsparciem dla swojego zagubionego pana Daniela, który jest raczej typem skrytego i niekonfliktowego faceta. Daniel od kilku lat wiedzie spokojne i poukładane życie u boku swojej dziewczyny Klary. Gdy kobieta pewnego dnia postanawia go zostawić jego świat wywraca się do góry nogami. Klara pozostawia mu list i psa. Mężczyzna początkowo planuje oddać Burka do schroniska ponieważ uważa, że będąc teraz samotnym i szukającym pracy facetem nie będzie w stanie się nim opiekować. Jednak jak to w takich powieściach zazwyczaj bywa to Burek zaczyna opiekować się swoim panem pomagając mu wyjść z depresji w którą popadł po odejściu Klary. Burek pokazuje Danielowi świat ze swojej psiej perspektywy, uczy go cieszyć się z małych rzeczy i nie przejmować tym co będzie. Mężczyzna dostrzega w nim coś więcej niż tylko szpetnego psa. Daniel znajduje nową pracę, rozwija się zawodowo i zawiera nowe przyjaźnie, a Burek cały czas pilnie obserwuje swojego pana. Daniel dostrzegając inteligencję psa próbuje zbadać jego przeszłość, pomaga mu w ten sposób dokończyć pewną ważną sprawę, która jeszcze bardziej wzmacnia ich przyjaźń. Burek odwdzięcza się Danielowi pokazując mu w odpowiednim momencie właściwą drogę do szczęścia. Książka doskonale oddaje motyw przyjaźni zwierzęcia z człowiekiem, pokazując nam jak wiele zyskujemy otwierając swoje serce na obecność braci mniejszych. Książka mimo, że w większości przewidywalna to otrzymała pewien tajemniczy element, który wpłynął na życie głównego bohatera jeszcze bardziej niż odejście Klary. 

Na ile wycenisz swoje życie?

Na ile wycenisz swoje życie?

 

 Ocena 3/3

   Książka przyciągała mnie i odpychała jednocześnie. Początkowo bardzo chciałam ją przeczytać, potem porzuciłam ten pomysł. W końcu trafiłam na jej przecenę w Empiku, ale po zakupie okazało się, że rabat się nie naliczył i zakupiłam ją w normalnej cenie. Po tych perypetiach trochę zniesmaczona odłożyłam ją na półkę. Gdy w końcu po nią sięgnęłam to zrobiłam to ze sporym dystansem, nie spodziewałam się niczego ciekawego. Jednak już po pierwszym rozdziale okazało się jak bardzo byłam w błędzie, od książki wprost nie mogłam się oderwać. czytałam ją z zapartym tchem, momentami krzywiąc się z obrzydzenia. Jej treść przyprawiała mnie o gęsią skórkę i szybsze bicie serca. Książka została zakwalifikowana jako horror i patrząc na treść w pełni się z tym zgadzam. Na tylnej okładce jest informacja że książka jest przeznaczona dla starszych czytelników w wieku 15 +. Ja bym ten wiek podniosła przynajmniej do 17+, chociaż może jestem zbyt wrażliwa. Nigdy nie byłam fanką horrorów i unikam takich filmów, jednak ten w wydaniu książkowym bardzo podziałał na moją wyobraźnię i zaintrygował mnie tak mocno, że powiedziałam sobie: nieważne jak okropne będą opisy i tak przeczytam do końca.                                                              Pięcioro przyjaciół zgłasza się do tajemniczego turnieju Iron Teen. Wiedzeni chęcią przeżycia przygody i zdobycia głównej nagrody przybywają na bezludną wyspę. Na miejscu okazuje się, że będą rywalizować z ośmioma innymi zespołami. Ich zadaniem będzie odnajdywanie ukrytych na wyspie punktów kontrolnych, a po rozwiązaniu zagadki otwieranie tajemniczych skrytek. Początkowo wszystko wydaje się proste, jednak sprawa komplikuje się już przy pierwszej skrytce w której została ukryta pewna część ciała. Grupa musi podjąć decyzję czy dalej brać udział w turnieju i do skrytki włożyć fant o takiej samej wartości czy się wycofać.  Przyjaciele żyjący nadzieją, że zawartość skrytki to głupi żart innego zespołu i że skoro za organizacją turnieju stoi fundacja to nic złego nie może ich spotkać postanawiają podjąć wyzwanie i ruszyć dalej. Ta decyzja nieodwracalnie zaważy na ich przyszłości i życiu. Bo czy dla dużej sumy pieniędzy będą w stanie aż tyle poświęcić? W miejscu takim jak to znikają moralne odruchy a do głosu dochodzi ten najbardziej pierwotny z instynktów - instynkt przetrwania. 

Sekretne życie pisarzy

Sekretne życie pisarzy

 Ocena 3/3 

Sekretne życie pisarzy jest pierwszą książką Musso po którą sięgnęłam. Bardzo się więc cieszę, że od razu tak dobrze trafiłam. Autor tą książką zdecydowanie przekonał mnie do siebie i kiedyś znowu do jego twórczości powrócę. Pomysł na fabułę okazał się bardzo ciekawy, główna postać jest intrygująca i bardzo tajemnicza co rozbudza wyobraźnię czytelnika. Również to w jaki sposób ta historia się rozwija łącząc niczym puzzle różne wydarzenia i osoby sprawia że czytelnik zatapia się w powieściową rzeczywistość od pierwszych stron. Ogromnym plusem jest nieoczywiste i bardzo zagadkowe zakończenie, które myli tropy i domysły snute w czasie lektury. Podobne zwroty akcji i zagadkowe zakończenia bardzo cenię u Bussi. Książkę pochłonęłam w trzy dni często walcząc ze sobą, gdy musiałam przerwać lekturę.                                                                                                                  Będący u szczytu sławy pisarz Nathan Fawles nagle postanawia zakończyć karierę i przenieść się na Beaumont małą wyspę na Morzu Śródziemnym, by tam wieść praktycznie pustelnicze życie. Pisarz od dwudziestu lat notorycznie odmawia kontaktu z mediami do momentu gdy na progu jego domu zjawia się Mathilde Monney dziennikarka, która swoim uporem stara się przekonać do siebie pisarza. Nathana kobieta jednocześnie denerwuje i intryguje, powoli pozwala jej się do siebie zbliżyć. Gdy okazuje się, że kobieta interesuje się nim nie z powodu jego książek, a historii z życia prywatnego jest już za późno, by się wycofać. Pisarz jest zmuszony do stawienia czoła przeszłości, którą od lat ukrywał nie tylko przed światem, ale i przed sobą. Kobieta jest zdeterminowana do tego, by poznać prawdę o śmierci swojej rodziny, a Fawles jest jedyną osobą która może jej w tym pomóc. 



Pan Ciemnego Lasu - Opowieść o Shikanoko

Pan Ciemnego Lasu - Opowieść o Shikanoko

 

 Ocena 2/3


Pierwszy raz na blogu pojawia się recenzja książki z gatunku fantastyki. W dodatku trafiłam na nią przypadkiem w Biedronce. Mając w ręce dwie książki dostałam radę : weź te, bo takiej z czarnymi stronami jeszcze nie masz (brzeg stron jest czarny, wnętrze normalne). Tak oto idąc za radą mojego mężczyzny wybrałam powieść Lian Hearn. Dopiero później okazało się, że jest to druga część. Początkowo chciałam poszukać gdzieś pierwszej, żeby poznać całość, ale po lekturze Pana Ciemnego Lasu uznałam, że ten gatunek nie jest dla mnie i zrezygnowałam z poszukiwań. W dodatku dziwne imiona użyte w książce były dla mnie przeszkodą w płynnym czytaniu i odpowiednim odbiorze całej historii. W mieście Miyako docgodzi do masakry ludności, jedynymi ocalałymi są kobieta imieniem Hina i mały chłopiec Takemaru. W wyniku splotu zdarzeń kobieta trafia pod opiekę kobiety imieniem Fuji, a chłopiec wychowuje się wśród grupy akrobatów. Wojownik Shikanoko w wyniku działań złych sił nakłada na twarz maskę jelenia, która stapia się z jego skórą i czyni z niego pół człowieka, pół jelenia. Shikanoko udaje się do Ciemnego Lasu i tam mieszka przez wiele lat. Jest przekonany, że jego syn nie żyje. Hina od lat jest w posiadaniu dwóch magicznych przedmiotów księgi zwanej Skarnicą kudzu oraz cesarskiej lutni Genzo. Przedmioty te udało jej się ocalić z masakry. To właśnie księga pewnego dnia pokazuje jej przyszłość według której ma udać się do Ciemnego Lasu i połączyć ojca z synem. Według przepowiedni tylko miłość może uwolnić Shikanoko od maski. W krainie Ośmiu Wysp panuje haos, który nastał po zniknięciu prawowitego cesarza. Shikanoko przez wiele lat usiłuje go odnaleźć, bowiem uważą to za swój obowiązek. Również w tym obecność Hiny okaże się bardzo pomocna. W książce występuje sporo magicznych stworzeń i przedmiotów, jest również duża ilość duchów i różnego rodzaju wierzeń. Dla osób lubiących takie opowieści będzie to całkiem ciekawa lektura. 

Poczucie kresu

Poczucie kresu

 

 Ocena 2/3



 To historia życia Anthonego Webstera, który będąc na emeryturze wspomina swoje młodzieńcze lata. Najwięcej miejsca poświęca wspomnieniom z czasów szkolnych dotyczących swoich przyjaciół. Anthony uważał swoje ówczesne podejście do życia za bardzo filozoficzne, a wszystko co nieoczywiste przyciągało jego uwagę. Szczególnie dużo miejsca poświęca historii bardzo inteligentnego chłopaka Adriana, którego uważał za swojego przyjaciela. Imponowała mu jego skrytość i odmienność oraz spojrzenie na świat. Mężczyzna dużo miejsca poświęca także opowieściom o swojej pierwszej miłości Veronice i o tym jaki miała ona wpływ na jego dalsze życie. Gdy Anthony kończy szkołę ich kontakt zaczyna się ograniczać do kilku listów, a potem całkiem urywa. Pewnego dnia Anthony dostaje wiadomość, że Veronika i Adrian zaczęli się spotykać, a jakiś czas później o tym, że Adrian popełnił samobójstwo. Historia ta przez czterdzieści lat należy do strefy wspomnień Anthonego. Jednak za sprawą tajemniczego spadku drogi Anthonego i Veroniki ponownie się krzyżują. Wtedy też mężczyzna poznaje historię swojego przyjaciela z zupełnie innej strony.                                                                                                                 Powieść pokazuje jak zatarte i wyidealizowane potrafią być wspomnienia oraz jak fałszywy obraz drugiego człowieka potrafimy na nich zbudować. A wszystko co mówimy i robimy może się na nas odbić w przyszłości. 

Skradzione morderstwo

Skradzione morderstwo

 Ocena 2/3

                                                                                                                                                                      
Jest to pierwszy kryminał Oswalda, który przeczytałam. Trafiłam na niego przypadkiem na aukcji charytatywnej na rzecz kotów. Gdyby nie to, to sądzę, że obok tej książki przeszłabym obojętnie, bo dosyć przeciętna okładka nie zachęca do przeczytania. Jednak ja często działam na zasadzie skoro już mam to przeczytam. Muszę przyznać, że jestem zaskoczona, bo to kryminał na poziomie. Dobrze ułożona intryga i odpowiednio dozowane napięcie oraz trudności w snuciu domysłów. Jedyne do czego mogę się przyczepić to zakończenie, które moim zdaniem mogło trochę bardziej naświetlić przyszłość głównego bohatera. Dodatkowo strasznie mylące było dla mnie pojawienie się na końcu fragmentu tak naprawdę nie wiem czego opowiadania, innej książki? Bo najpierw wyglądało to jak rodzaj epilogu dopiero co zakończonej książki. 
     Inspektor Tony McLean od lat próbuje uporać się z bolesną przeszłością - morderstwem swojej narzeczonej. Gdy dowiaduje się o śmierci mordercy Donalda Andersona budzi się w nim nadzieja, że w końcu będzie mógł zaznać spokoju. Niestety krótko po pogrzebie Andersona który zabił dziesięć kobiet policjanci odnajdują ciało kolejnej kobiety zabitej w taki sam sposób. W mediach na nowo nagłośniona zostaje sprawa sprzed lat, a inspektor ponownie musi zmagać się z demonami przeszłości. Tym razem jest jednak różnica Donald Anderson zyskał przydomek Gwiazdkowego Zabójcy bo zbrodnie popełniał rak w roku w okolicach Świąt Bożego Narodzenia. Jego naśladowca natomiast nie zachował tych ram czasowych i ofiar w krótkim czasie zaczyna przybywać.             

 

Słoiczek wyboru

Słoiczek wyboru





             Pod koniec stycznia 2019 roku postanowiłam urozmaicić swoje czytelnicze wybory i powierzyć je ślepemu losowi. Dziś chciałabym Wam opisać jaki wpływ na moje czytelnicze życie miała ta metoda. Na początku potraktowałam to jak taki mój chwilowy wymysł, który może przez jakiś czas mi się nie znudzi. Jednak o dziwo, ta forma wyboru lektury tak mi się spodobała, że nie wyobrażam sobie żeby jej nagle zaprzestać.  
Oto co dała mi ta forma wyboru lektury:
- sądzę że mój blog stał się bardziej różnorodny, wcześniej dosyć często był on jednotematyczny 
- sięgam do książek, które już od dłuższego czasu stoją na półce, nie tylko do nowości
- nie zmieniam raz podjętej decyzji, czytam to co akurat wypadnie w losowaniu
- mały dreszczyk emocji przy losowaniu, bo nigdy nie wiem na co trafię
Czy zawsze trzymam się tego co wylosowałam? Zazwyczaj tak, chyba że akurat wylosuję książkę z gatunku który dopiero co zrecenzowałam, wtedy losuję ponownie. Czasami gdy kupię kilka nowości jedną czytam od razu bez umieszczania tytułu w słoiczku.  
Metodę polecam wszystkim tym, którzy ciągle nie wiedzą co chcą przeczytać albo zmieniają zdanie po dokonaniu wyboru. A jeśli obawiacie się że nawet po wylosowaniu tytułu zmienicie zdanie, niech ktoś inny za Was dokona losowania. 
Stworzenie słoiczka jest dziecinnie proste, wystarczy pusty niezbyt duży słoik i notes kolorowych karteczek dostępny w praktycznie każdym sklepie papierniczym. Ważne jest jedynie to by do zapisywania tytułów nie używać żadnego grubego markera, by tytuły nie przebijały przez poskładane w kosteczkę karteczki.                                                                                                                                                           
 

Żebraczka spod kościoła Świętego Sulpicjusza

Żebraczka spod kościoła Świętego Sulpicjusza

 

Książka stała ponad rok na półce w oczekiwaniu na przeczytanie. Dlaczego aż tyle? Dlatego, że wcześniej nie znalazłam odpowiedniej ilości czasu na to, by się zabrać za tak opasłą powieść. Bowiem Żebraczka spod kościoła Świętego Sulpicjusza swoją objętością pokonała znajdujący się od kilku lat na pierwszym miejscu Paryż i zyskała miano najgrubszej z przeczytanych przeze mnie książek. Czy żałuję czasu na tak długą lekturę? Absolutnie nie, bo mimo swoich 1039 stron okazała się bardzo ciekawa, a historia w niej zawarta mimo dosyć dawnego języka uczyniła książkę bardzo wciągającą. Uroku powieści dodają też ilustracje, bo rzadko spotyka się powieści dla dorosłych wydawane w taki sposób. Dla kogo jest ta książka? Zdecydowanie dla miłośników powieści XIX wiecznych o tematyce intryg, wielkich majątków i dobrze skrywanych tajemnic. Żebraczka spod kościoła Świętego Sulpicjusza jest historią kilku osób, których losy przeplatają się ze sobą w bardzo zagadkowy sposób. Ludzi tych z pozoru nic nie łączy, dzieli ich stan posiadania i pochodzenie, a połączy zawiść i chęć wzbogacenia. Gdy hrabia d'Areynes podupada na zdrowiu postanawia zatroszczyć się o podział swego majątku, przypada on w udziale dwóm wychowanym przez niego sierotom Marii Henryce i kapłanowi Raulowi. Ze względu na złe stosunki z mężem Henryki, hrabia czyni zapis w testamencie ofiarujący część należącą do Henryki jej mającemu narodzić się dziecku. Zapis ten jest przyczyną życiowych nieszczęść wielu ludzi. Prawowite dziecko Henryki bowiem umiera zaraz po porodzie. W tym samym czasie inna kobieta imieniem Joanna rodzi dwie dziewczynki, które zostają jej odebrane niedługo po porodzie, a których będzie nieustannie poszukiwać przez kolejne siedemnaście lat. Obie kobiety połączy znajomość z księdzem Raulem oraz przestępstwo popełnione przez męża Henryki- Gilberta Rollina. Przez całą powieść życie będzie boleśnie doświadczało Joannę czyniąc ją obłąkaną a później bardzo ubogą. Jednak przyjdzie moment w którym ujrzy swoje życie w piękniejszych barwach. Ważną osobą w powieści jest bez wątpienia ksiądz Raul, który jest moim zdaniem takim XIX wiecznym detektywem, bo odznacza się sporą inteligencją i umiejętnie podążą tropem tajemnic rodzinnych.  Książkę bardzo dobrze się czytało, mimo tylu stron ani razu nie poczułam się znudzona, ani zagubiona w tej rozległej historii. Na początku przeszkadzał mi jedynie dawny język, który zawsze był objaśniany, ale z każdą kolejną stroną mój wzrok przyzwyczajał się do takiej formy zapisu. Dla miłośników powieści z elementami historycznymi mamy tu bowiem motywy wojny francusko-pruskiej i Komuny Paryskiej książka ta będzie wspaniałym prezentem. 

Chemia w życiu codziennym

Chemia w życiu codziennym

Ocena 2/3


Wybrałam te książę bo zaintrygował mnie tytuł i chciałam przeczytać coś ciekawego z dziedziny popularnonaukowej. Po lekturze zdecydowanie stwierdzam, że było warto, bo "Śmierć przy myciu zębów" to spora dawka ciekawostek dotyczących chemii w życiu codziennym. Autorka książki jest z zawodu chemiczką, prowadząc popularny kanał na Youtube stara się zarażać innych swoją miłością do chemii. Książka bardzo przypadła mi do gustu, napisana w lekki, dowcipny sposób, a mimo to przekazująca sporą ilość wiedzy. Czytając poczułam się jak na lekcji chemii, szkoda, że ten przedmiot nie wyglądał tak gdy miałam go w szkole. Zagłębiając się w lekturę dowiecie się o wielu ciekawych rzeczach m.in.:
- o tym, że pobudka budzikiem jest szkodliwa, bo powoduje podniesienie poziomu kortyzolu - hormonu stresu
- pierwszą kawę najlepiej wypić dopiero godzinę po przebudzeniu, gdy nasza poranna ilość kortyzolu trochę opadnie
- jak często myć całe ciało, by było to odpowiednie dla naszego zdrowia
- kiedy najlepiej ładować telefon komórkowy i w jaki sposób przebiega ten proces
- jaki rodzaj woni wydziela nasze ciało i od czego to zależy
- jak działa na nas alkohol
Moim zdaniem książka jest ciekawą propozycją, którą poleciłabym zarówno dla nastolatka, który nudzi się na lekcjach chemii w szkole jak i dla nauczyciela tego przedmiotu, by jego lekcje stały się bardziej interesujące. Ja mimo, że już od dawna do szkoły nie chodzę to w tej książce znalazłam sporo ciekawostek i miło spędziłam czas na lekturze.
Przeszłość zawsze Cię odnajdzie

Przeszłość zawsze Cię odnajdzie


Ocena 3/3
          Młode małżeństwo Bellionów wraz z córką Sofą odpoczywa na wakacjach na wyspie Reunion. Pewnego popołudnia Liane wraca z basenu do pokoju, a potem nagle znika. Martial Bellion w pierwszym momencie nawiązuje współpracę z policją zgłaszając zniknięcie żony, jednak już następnego dnia zmienia zeznania i ucieka z hotelu wraz z córką. Policja w toku śledztwa w pokoju hotelowym znajduje krew i zaczyna podejrzewać, że Liane Bellion nie żyje. Jej mąż staje się głównym podejrzanym, a morderstwo żony nie będzie jedynym o które zostanie oskarżony. Wszystkie dowody świadczą przeciwko mężczyźnie, jedynie powrót do jego przeszłości może wnieść trochę światła do tej trudnej sprawy. Bowiem ta wakacyjna wizyta nie była pierwszą wizytą Martiala na wyspie. 
Michel Bussi kolejny raz pokazuje swoją klasę, jest to już kolejny kryminał francuskiego autora po który sięgnęłam i do tej pory za każdym razem jestem zadowolona z lektury. U Bussi nic nie jest oczywiste, a ciągłe mylenie tropów i pewna wielowątkowość tylko bardziej pobudza zainteresowanie czytelnika. 
Jeśli szukacie dobrych kryminałów z zaskakującym zakończeniem to zdecydowanie sięgnijcie po książki francuskiego pisarza.                                                                                                                                                    
Nie odpisuj

Nie odpisuj


 Ocena 2/3


    Od dawna widywałam książkę na półkach w księgarniach i w recenzjach innych blogerów. Sama jednak początkowo nawet nie planowałam jej czytać, zdecydował o tym przypadek, bo książka trafiła na aukcję charytatywną domu tymczasowego Kocia Łapka, który czasami wspieram. W książce widzę sporo podobieństw do Dziewczyny z pociągu i Za zamkniętymi drzwiami. Również styl pisania z dzieleniem rozdziałów na historię poszczególnych bohaterów bardzo przypomina mi wszystkie popularne w ostatnim czasie thrillery psychologiczne. Czuję, że taka forma powoli zaczyna mnie nudzić i tylko dlatego książka w moim rankingu nie otrzyma najwyższej oceny, po za tym to nie mogę jej niczego zarzucić. Autor miał ciekawy pomysł na fabułę i umiejętnie go zrealizował. Książka jest ciekawa jednak przez formę pisania spotykaną już wielokrotnie od razu można przewidzieć, że do spotkania głównych bohaterów prędzej czy później dojdzie, a to trochę psuje przyjemność z lektury. Fakt, że książka została napisana przez rodzimego autora dowodzi, że nie tylko za granicą powstają dobre książki. 
Nie odpisuj to historia kilku osób:
Michała - mężczyzny, który żyje pod pantoflem swojej żony, jest przez nią poniewierany i dręczony psychicznie oraz fizycznie. 
Agaty- kobiety sukcesu, która swoje życie poświęciła karierze zawodowej
Martyny- mającej problemy alkoholowe i emocjonalne zakochanej kobiety, która gotowa jest do najgorszych rzeczy by zatrzymać przy sobie ukochanego mężczyznę
oraz Damiana - który po ciężkich przeżyciach chce ułożyć swoje życie na nowo.
Jedno niepotrzebnie wysłane zwierzenie połączy ich losy i omal nie doprowadzi do tragedii. 
Podsumowując książka ogólnie warta przeczytania jednak nie zachwyciła mnie na tyle żebym od razu sięgnęła po inne tytuły tego autora. 
Ostatnia iskra nadziei

Ostatnia iskra nadziei

 Ocena 3/3


Bardzo podoba mi się kierunek w jakim rozwija się cykl Za zakrętem. Ostatnia iskra nadziei rozwiewa trochę niewiadomych z pierwszej części dodając w to miejsce nowe, by czytelnik z jeszcze większą ochotą czekał na ostatnią część cyklu. Już po pierwszej części podejrzewałam, że wątek małżeństwa Adriany potoczy się w takim kierunku i nie myliłam się. W pierwszej części brakowało mi większej ilości informacji o życiu Agnes, więc cieszę się, że teraz autorka bardziej skupiła się na tej postaci. Podoba mi się również to, że postać Adriany dostała więcej energii i przestała być jedynie szarą myszką drżącą przed gniewem męża. Autorka ciekawie przeplata losy obu kobiet i mimo iż raz poznajemy historię jednej,a za moment kolejnej to każde przejście jest tak płynne, że czytelnik nie ryzykuje że się pogubi.
Adriana nadal walczy z kryzysem w swoim małżeństwie, jej relacje ze Stefanem są coraz bardziej napięte. Odkąd kobieta zaczęła przeciwstawiać się mężowi ten jeszcze ostrzej przypuszcza na nią słowne ataki. Początkowo Adriana omamiona przez męża usiłuje ratować ich związek jednak po dokonaniu kilku ważnych odkryć musi poważnie zastanowić się nad tą relacją.
Agnes wraz z mężem musi podjąć ważną decyzję, a później zmierzyć się z jej konsekwencjami. Jedną z nich jest wcielenie Józka do niemieckiej armii. Agnes chcąc uniknąć problemów musi podjąć pracę u znienawidzonego okupanta. Jednak po krótkim czasie jej praca okazuje się sporą pomocą dla jej rodziny. Gdy wprowadzone przez okupanta zasady coraz mocniej wpływają na rodzinę Agnes, kobieta coraz silniej pragnie nieść pomoc tym, którzy są najmocniej ciemiężeni przez wroga. W pewnym momencie ma szansę wykazać się ogromną odwagą i uratować ludzkie życie.
Bajki dla małych i dużych

Bajki dla małych i dużych




Dziś Dzień Dziecka moment w którym drobnym prezentem możemy spróbować ukierunkować czytelniczy gust młodego człowieka i zachęcić go do czytania w przyszłości.
Zawsze lubiłam bajki które niosły ze sobą jakąś mądrość i przesłanie. Takie są krótkie ciekawie zilustrowane bajki, które stworzył Jean de La Fontaine. Już samo to, że krótkie historyjki stworzone dla młodego syna Ludwika XIV przetrwały do naszych czasów świadczy o zawartej w nich mądrości. La Fontaine w ponad 30 bajkach za pomocą zwierząt ukazuje ludzkie wady m.in. pychę, chciwość, tchórzostwo. Prawie każda z bajek kończy się morałem, nie wszystkie jednak mogą być w łatwy sposób zrozumiane przez dziecko, warto więc by to dorosły przeczytał bajkę dziecku a potem dokładnie wytłumaczył mu sens usłyszanej historii. Ja posiadam Bajki wydane przez wydawnictwo Siedmioróg, ale były one wydawane już w różnych formach więc każde z nich może się różnić ilością i doborem Bajek.
Trafny wybór

Trafny wybór

Ocena 2/3


Znacie to powiedzenie, że w małym miasteczku wszyscy wszystko o sobie wiedzą? Ale czy na pewno? Co jeśli ludzie których spotykacie codziennie od lat skrywają tajemnice o których nie powiedzieliby nikomu? Trafny Wybór to debiut J.K. Rowling w pisaniu dla dorosłych czytelników. Moim zdaniem całkiem udany. Fabuła książki przemyślana i budząca zainteresowanie czytelnika.
Autorka pokazuje tutaj swoją zupełnie nową literacką twarz. Rozumiem jednak późniejszą chęć odcięcia się od kojarzenia nazwiska z młodocianym czarodziejem i potrzebę pisania pod pseudonimem. W spokojny wieczór radny Barry Fairbrother nagle umiera. Jego śmierć wstrząsa mieszkańcami małego miasteczka, bowiem każdy w Pagford znał Barrego. Każdy miał o nim inne zdanie i inaczej go wspominał. Mówią, że śmierć jest końcem wszystkiego, jednak nie w tym przypadku bowiem postać Barrego zostaje wykorzystana do rozegrania wewnętrznej między miasteczkowej wojny i do odkrycia grzechów jego mieszkańców, głównie radnych którzy w oczach wyborców chcieli uchodzić za nieskazitelnych.
Duch Barrego Fairbrothera pobudza do plotek i sporów senne dotychczas miasteczko. A każdy kolejny internetowy wpis Ducha sieje ziarno niepewności w sercach tych, którzy mają sporo do ukrycia. Duch Barrego Fairbrothera wie o rzeczach o których często nie chce się rozmawiać nawet w otoczeniu czterech ścian, a co dopiero na forum publicznym.
Książka w ciekawy sposób pokazuje, że nikt nie jest idealny, nawet gdy bardzo stara się za takiego uchodzić.
Podręcznik manipulacji

Podręcznik manipulacji

 Ocena 2/3


Do przeczytania książki skusił mnie tytuł, bo lubię książki z zakresu psychologii. Sam podręcznik nie spełnił jednak do końca moich oczekiwań głównie dlatego, że miał trochę za dużo naukowej teorii momentami trudnej do zrozumienia. Lekturę radzę więc zacząć od słownika, by zapoznać się z używanymi w podręczniku pojęciami. Książka została podzielona na trzy części, część pierwsza skupia się w dużej mierze na wprowadzeniu do psychologii, jest tu mowa m.in. o piramidzie potrzeb Maslowa, o eksperymencie więziennym profesora Zimbardo czy o zasadach działania grupy.
Rozdział ten opiera się głównie na rozróżnieniu dwóch kluczowych potrzeb potrzeby przynależności i odrębności. Druga część porusza zagadnienia mowy ciała, sposobów nawiązywania więzi oraz rodzajów osobowości. W części trzeciej autor przedstawia sposoby stosowania w praktyce przedstawionych w poprzednich rozdziałach narzędzi, ale jak dla mnie tej wiedzy praktycznej było bardzo mało. Podręcznik został napisany przez amerykańskiego eksperta w dziedzinie psychologii wojskowej, więc spora część przykładów w książce opiera się na wojskowej tematyce i dotyczy procesu przesłuchiwania więźniów lub świadków. Moim zdaniem ten podręcznik to taka szkolna lekcja psychologii w pigułce z dodatkowymi elementami, które mają skłonić czytelnika do zwrócenia większej uwagi na sposoby zachowania osób z którymi rozmawiają i które spotykają na swojej drodze, a na które chciałyby mieć choć niewielki wpływ.
10 faktów o mnie

10 faktów o mnie




Prowadzę bloga od trzech lat, ale oprócz tego, że wiecie jak piszę to praktycznie nie wiecie kim jestem. Czas to zmienić i napisać o sobie kilka zdań:

* pochodzę z Ostrowa Wielkopolskiego i mam ponad 30 lat

* zamiłowanie do czytania zawdzięczam mamie, bo to ona gdy byłam w szkole podstawowej zachęcała mnie do sięgania po książki

* lubię ciszę i spokój, wtedy najlepiej odpoczywam

* moje życie zawodowe również przez pewien czas było związane z książkami ponieważ pracowałam w trzech księgarniach

* uwielbiam koty, przez ponad 16 lat miałam kotkę Zuzkę

* lubię robić zdjęcia, fotografuję to co mi się podoba nie tylko książki

* lubię piec, głównie ciasteczka

* uwielbiam słodycze, głównie czekoladę

* od 20 lat moją ulubioną wokalistką jest Natalia Kukulska

* lubię pisać opowiadania i wiersze
Fabryka Lalek

Fabryka Lalek

 Ocena 2/3



Do przeczytania książki skłoniła mnie piękna okładka. Jednak już po przeczytaniu opisu książki czułam, że ten motyw z czymś mi się kojarzy. Potem przez całą książkę czułam podobieństwo do tematu pojawiającego się już wcześniej w Pachnidle i Zapachu Czekolady. Mimo, że obie książki czytałam już dosyć dawno temu to moje odczucie dotyczące podobieństwa było bardzo silne.
Tu zamiast zapachu perfum i czekolady mamy zapach rozkładających się zwierząt i farby malarskiej.
Książkę ogólnie przyjemnie się czyta i jeśli ktoś nie czytał tych wcześniej wymienionych to będzie miał na pewno zupełnie inne odczucia niż ja.
Iris - młoda niedoświadczona kobieta, która sporą część życia wraz z siostrą spędziła na wytwarzaniu lalek od zawsze pragnie zostać malarką. Dla tego marzenia jest w stanie zaryzykować swoją pozycję społeczną i szacunek ze strony rodziny. Kobieta zyskuje szansę na wyrwanie się z fabryki lalek gdy poznaje Louisa szukającego modelki obiecującego malarza. Kobieta wbrew woli rodziców i siostry porzuca dotychczasowe życie, by spełnić swoje marzenie. Jej droga do sukcesu będzie jednak pełna przeszkód.
Silas- od zawsze interesował się osobliwymi rzeczami, tam gdzie inni widzieli rozkład i deformację on dostrzegał piękno i swoją szansę na sukces. Silas marzy o tym, by jego prace pojawiły się na mającej się odbyć Wielkiej Wystawie. Gdy trafia na wyjątkowy okaz wykorzystuje swoją szansę tworząc eksponat budzący zainteresowanie komisji Wielkiej Wystawy.
Właśnie na terenie budowy Wielkiej Wystawy dochodzi do spotkania które zmienia życie obojga bohaterów. Dla Iris jest to tylko nic nie znaczące przelotne spotkanie, ale dla Silasa moment zwrotny w całym jego życiu. To spotkanie wywraca życie ich obojga na jedno zsyłając niebezpieczeństwo, a drugie doprowadzając do obsesji.

Szkaplerz Wandejski

Szkaplerz Wandejski

 Ocena 2/3


Poruszający obraz Rewolucji Francuskiej i wsi która do samego końca pozostała wierna starym ideałom - Wandei. Szkaplerz Wandejski to oparta na prawdziwych wydarzeniach historycznych historia ludzi którzy oddali własne życie, by bronić wyznawanych przez siebie wartości. Mieszkańcy tej najbardziej dotkniętej rewolucją wsi do samego końca pozostali wierni monarchii przeciwstawiając się nakazom Rewolucji. Walka ta od początku była nierówna i skazana na klęskę. Nie przeszkodziło to jednak temu, by przez trzy lata stawiać opór i nie uznawać nakazów Rewolucji.
Napisana przez Halinę Popławską powieść to rodzaj historycznego romansu, szlachetnie urodzona Sydonia de Bellune ucieka z objętego walkami Paryża, zmierza do swojej ciotki. Po drodze jednak czeka na nią niebezpieczeństwo z którego ratuje ją Gwen Lennec dając jej schronienie w swoim domu na wandejskiej wsi. Sydonia dla bezpieczeństwa uchodzi za żonę Gwena używając przy tym swojego drugiego imienia Marta. Kobieta wspomaga mieszkańców wsi wyszywając na ich kurtkach szkaplerze z czerwonym sercem i krzyżem oraz napisem Bóg i Król.
Powieść ukazuje okrucieństwo wojny z którą kobieta musi zmierzyć się osobiście. Gdy jako jedyna uchodzi z życiem po napaści wojsk na wiejski dom w którym znalazła schronienie nie poddaje się wykazując się ogromną odwagą ukrywa się do czasu chwilowego powrotu Gwena z pola walk, by wraz z nim dołączyć do walczących ludzi. Mimo, że Sydonia w ciężkich chwilach myśli o narzeczonym Franciszku, który na początku rewolucji musiał wyjechać do Anglii to jego obraz powoli zaczyna blaknąć a serce kobiety wypełnia myśl o Gwenie stolarzu, któremu już dwukrotnie zawdzięcza swe życie. Szkaplerz Wandejski jest również wspaniałym obrazem odwagi kobiet, Sydonia bowiem uchodząc za Martę Lennec przyjmuje pod swój dach sieroty, którym zastępuje matkę. Książka momentami przeraża okrucieństwem opisów ale dzięki nim czytelnik uświadamia sobie jak straszna to była walka. Szkaplerz Wandejski jest częścią tryptyku rewolucyjnego, można go jednak czytać osobno bo każda z części stanowi odrębną całość. O jednej z nich już kiedyś pisałam odnajdziecie ją szukając tytułu Spadek w Piemoncie. 
Koniec Warty

Koniec Warty

 Ocena 3/3



To już niestety ostatnia część trylogii o Zabójcy z Mercedesa czyli Bradym Hartsfieldzie. Wielka szkoda, bo przez ten czas bardzo polubiłam detektywa Billa Hodgesa i jego wspólniczkę Holly Gibney. Sama trylogia też mocno mnie wciągnęła, nawet mi nie przeszkadzały wątki paranormalne pojawiające się w Końcu Warty. Rozumiem, że King chciał zakończyć te serię, szkoda tylko że w tak smutny sposób. King tą trylogią udowadnia, że można w ciekawy sposób przez trzy części i sporą ilość stron ciągnąć wątek dotyczący jednego akurat w tym wypadku negatywnego bohatera.
Dodatkowo King w tej części porusza ważny społeczny wątek o którym powinno się dużo mówić.
Brady Hartsfield przebywa w Klinice Traumatycznych Uszkodzeń Mózgu. Wszyscy myślą, że Zabójca z Mercedesa jest niezdolnym do życia warzywkiem a przez to w pełni nieszkodliwym.
Brady początkowo nie pamięta niczego z wydarzeń które spowodowały jego obecny stan. Jednak gdy stopniowo zaczyna odzyskiwać świadomość powraca jego chęć zemsty na Billu Hodgesie. Jego ciało jest jednak nie zdolne do jakiegokolwiek ruchu, wtedy z pomocą przychodzi technologia, a jego informatyczny umysł zaczyna odzyskiwać sprawność. Hartsfield ponownie przejawia obsesję na temat samobójstw i chce kontynuować swoją niszczycielską misję. Do tego celu wykorzystuje telekinezę i słabości innych ludzi.
Wszystkim którzy lubią powieści detektywistyczne bardzo polecam te serię.
Córki latarnika

Córki latarnika

 Ocena 3/3


 
 Ta książka jest dowodem na to, że piękna okładka może skrywać równie piękne wnętrze.
Jest to wielowątkowa powieść która łączy w sobie wiele czynników: ma wciągającą fabułę, ciekawych bohaterów i skrywane od lat tajemnice oraz interesujące zakończenie, które napawa optymizmem. Powieść oczarowała mnie od pierwszych stron, aby potem rozbudzać moją ciekawość do samego końca. Autorka w ciekawy sposób połączyła ze sobą dwa pokolenia, budując między nimi nić porozumienia i udowadniając, że przyjaźń nie zna ograniczeń wiekowych.
Sięgając po Córki latarnika zyskacie powieść, która pozwoli Wam się psychicznie wyciszyć w tym trudnym czasie. Książkę wypatrzyłam jakiś czas temu w Biedronce, gdyby nie przypadek mogłabym jej czasami nigdy nie przeczytać.
Życie Elizabeth Livingstone powoli dobiega kresu, jest jednostajne przepełnione monotonią pobytu w domu spokojnej starości. Jednak za sprawą trzech wydarzeń kobieta zmuszona jest do powrotu do wspomnień, czasami bardzo bolesnych. Pierwszym wydarzeniem jest nagła śmierć jej brata. Drugą odnalezienie starych dzienników jej ojca, a trzecią pojawienie się młodej dziewczyny Morgan.
Elizabeth z racji wieku prawie straciła wzrok, prosi więc Morgan oto by odczytała jej dzienniki ojca. To wspólne wracanie do wspomnień powoduje, że między kobietami tworzy się niezwykła więź.
Jednak tym co je ze sobą łączy jest muzyka, którą jak się okazuje zawdzięczają temu samemu mężczyźnie, którego każda z nich kochała na swój sposób. To odkrycie sprawia że każda z kobiet w starych dziennikach próbuje znaleźć odpowiedzi na zupełnie różne pytania. Każdej z nich zależy na poznaniu treści dzienników z innego powodu. Jedna chce wiedzieć czy wspomnienia, które ma są spójne z tym jak naprawdę wyglądało jej życie jako córki latarnika, a druga pragnie znaleźć odpowiedź na pytanie kim tak naprawdę jest i dlaczego tak kocha muzykę. Tajemnicze dzienniki skrywają odpowiedzi, kobiety muszą je jednak zdążyć odczytać nim te naznaczone przez czas i wodę całkowicie ulegną zniszczeniu.
W potrzasku

W potrzasku

 Ocena 3/3


      Na książkę trafiłam zupełnie przypadkiem kilka miesięcy temu we wrocławskiej księgarni Tak Czytam. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tym autorze ale opis książki przykuł moją uwagę i uznałam, że może być ciekawa. Nie myliłam się, książka zainteresowała mnie od pierwszych stron. Ciekawa fabuła, dobrze stworzona intryga i napięcie które pojawia się już od samego początku to wyznaczniki dobrego kryminału i ta książka bez wątpienia je ma. W dodatku wyrazista postać głównej bohaterki sprawiła, że od razu zaczęłam ją lubić. Sama fabuła też przypadła mi do gustu ponieważ daje sporo szans na snucie własnych domysłów, ja praktycznie przez całą książkę dałam się wodzić za nos, a na końcu mylnie wytypowałam sprawcę co rzadko mi się zdarza. Książka w pełni sprostała moim oczekiwaniom, mimo, że początkowo podeszłam do niej na zasadzie - skoro kupiłam to przeczytam bo ile będzie stała na półce. Teraz jednak daje jej w pełni zasłużoną najwyższą ocenę w moim blogowym rankingu.
Gdy na posterunek policji trafia pierwsze zgłoszenie o morderstwie, detektyw Jessica Daniel nawet nie przypuszcza, że ta sprawa będzie najtrudniejszą w jej karierze. Oprócz brutalnego uduszenia na miejscu zbrodni uwagę policji przykuwa jeszcze jeden fakt, wszystkie drzwi i okna w domu ofiary były zamknięte. Głównym pytaniem które zadaje sobie Jessica nie jest to kto zabił, ale w jaki sposób dostał się do środka a potem opuścił miejsce zbrodni nie pozostawiając żadnych śladów. W niedługim czasie sytuacja się powtarza z tą różnicą że zamiast kobiety ofiarą jest mężczyzna.
Policja nadal nie posuwa się w śledztwie, na domiar złego ich pracę dokładnie relacjonuje prasa wytykając funkcjonariuszom błędy a mordercy nadając przydomek - Dusiciel Houdini.
Detektyw Daniel musi walczyć z uciekającym czasem i swoim władczym charakterem, który momentami utrudnia jej prowadzenie śledztwa. 


Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie

Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie

 Ocena 2/3



Sięgnęłam po książkę tylko dlatego, że ten dosyć dziwny tytuł przykuł moją uwagę. Sama treść nie wzbudziła zbytnio mojego zachwytu. Momentami miałam wrażenie, że fabuła tworzona jest na siłę, żeby dodać te kilka dodatkowych stron. Dziwny podział rozdziałów też był trochę drażniący, w jednej chwili czytałam o życiu obecnym bohaterki, by za moment dowiadywać się rzeczy z jej przeszłości. Jedynym plusem jest to, że autorka porusza ważny temat, temat gwałtu i tego jakie uczucia mam osoba, która padła ofiarą przemocy oraz to, że spożywanie zbyt dużej ilości alkoholu nie jest przyzwoleniem i usprawiedliwieniem dla tego rodzaju czynu.
TifAni FaNelli jako czternastolatka trafia do dosyć elitarnej szkoły, gdzie bardzo chce się dopasować do zamożniejszej grupy rówieśników. Bardzo chce być przez nich lubiana. Na jednej z imprez pada ofiarą przemocy seksualnej to odgrywa ogromną rolę w jej dalszym życiu odciskając na nim swoje piętno. Dziewczyna oprócz osobistej tragedii doświadcza też innego rodzaju ataku z którego ledwie uchodzi z życiem. Te dwa traumatyczne wydarzenia całkowicie zmieniają jej życie, łącznie ze zmianą imienia na Ani. Kobieta próbuje odciąć się od przeszłości tworząc na nowo doskonalszą odnoszącą sukcesy wersję samej siebie. Historia z przed lat jednak powraca jak bumerang i na nowo każe Ani przewartościować swoje życie.

Rozalia

Rozalia

 Ocena 2/3


Cykl Magdaleny Walii Damy i buntowniczki rozpoczęłam od końca, potem wróciłam do początku, by zakończyć po środku. O ile trzecia część - Natalia i pierwsza - Marianna bardzo mi się podobały o tyle druga Rozalia wciągnęła mnie najmniej. Powodem jest chyba sama główna bohaterka której charakter nie do końca mi pasował. Po za tym tak silna tematyka mistycyzmu i zabobonów też mnie trochę przytłoczyła.
Rozalia nie chcąc dopuścić do planowanego dla siebie przez ojca małżeństwa zgadza się na zaplanowaną przez siostrę i jej rodzinę intrygę. W roli damy do towarzystwa ukrywa się w Czarnowcu, gdzie towarzyszy Juliannie Mierzejewskiej. Tam wraz z Julianną uczy się zasad prowadzenia domu. Rozalia jest z natury bardzo ciekawska , a to sprowadza na nią serię kłopotów.
W dodatku w majątku dzieją się podejrzane rzeczy, którym służba przypisuje nadludzkie siły. Rozalia wiedziona ciekawością spróbuje poznać przyczynę dziwnego zachowania służby.
Miłość z widokiem na Śnieżkę

Miłość z widokiem na Śnieżkę

 Ocena 3/3


Planowałam przeczytać książkę przed świętami ale zwyczajnie nie zdążyłam. Żeby nie czekać na lekturę kolejny rok uznałam, że w lutym również mogę poczytać o grudniu.
Książka zresztą nie dotyczy samych świąt, a jednego dnia między starym a nowym rokiem.
Sylwester to moment, by zakończyć myślenie o wszystkim co było i wejść z nadzieją na lepsze w kolejny rok. Taka myśl towarzyszy również bohaterom wszystkich ośmiu opowiadań.
Miłość z widokiem na Śnieżkę powstała bardzo pomysłowo, książka składa się z ośmiu różnych opowiadań. Każde jest napisane przez innego autora, wszystkie jednak mają wspólny motyw zdobycie zaproszenia na Wielki Bal Ducha Gór w hotelu pod Skałą w Karpaczu.
Opowiadania mimo, że zupełnie różne moim zdaniem niosą wspólne przesłanie - zawsze trzeba mieć nadzieję, że nasz los może ulec zmianie. Nigdy nie wiemy kiedy na naszej drodze pojawi się ktoś, kto odwróci wszystko o 180 stopni. Może być to ponowne spotkanie po latach, przypadkowe poznanie nowej osoby czy poznanie kogoś kto pomoże nam w realizacji marzeń.
Książka moim zdaniem urzeka pozytywną energią i ogromem ciepła które z niej płynie. Podoba mi się również to, że zakończenie sprytnie łączy rozpoczęty w opowiadaniach wątek.
Poza tym dzięki lekturze nabrałam ochoty na wizytę w Karpaczu, książkę warto podarować bliskiej osobie, by mogła odpocząć przy niej na przykład po wejściu na Śnieżkę.
Nigdy wcześniej nie czytałam książek z tej serii, szczerze przyznaję, że po ten tytuł sięgnęłam tylko dlatego, że dotyczy Karpacza do którego od dawna planuję pojechać. Książkę czytało mi się tak przyjemnie, że chyba zastanowię się nad lekturą poprzednich powieści.

Wymazany z pamięci - trzecie opowiadanie mojego autorstwa

                                                                              I

Emilia Lartin siedząc w samolocie w drodze do Francji zastanawiała się nad tym jak w ciągu niespełna miesiąca jej spokojne i poukładane życie uległo zmianie. Jeszcze do niedawna sądziła, że na temat swojej rodziny wie wszystko. W końcu losy poszczególnych jej członków omawiano przy okazji wielu rodzinnych spotkań. Wtedy jeszcze nie wiedziała jak bardzo się myli...
Emilia od dawna interesowała się dziejami znanych rodzin, dlatego też ucieszyła się , gdy po ukończeniu studiów dostała pracę w Towarzystwie Genealogicznym. Choć początkowo praca w tym miejscu budziła jej zachwyt to po roku wykonywania ciągle tych samych czynności zaczęła ją nudzić. Kiedy sądziła, że nic ciekawego się już nie zdarzy dokonała odkrycia, które mogło zmienić losy jej rodziny.
Był piękny słoneczny dzień, a Emilia jak zawsze o tej porze przeglądała stosy starych zdjęć zapełniających półki fotograficznego działu Towarzystwa. Chciała właśnie odłożyć trzymaną w ręce fotografię, kiedy coś przykuło jej uwagę. Wydało jej się bowiem, że jedną z osób na zdjęciu jest jej prababcia, która jej sądziła dziewczyna tutaj mogła mieć około 20 lat. Kobiecie towarzyszyło dwoje starszych ludzi i ubrany w wojskowy mundur mężczyzna. Emilia pamiętała o tym, że wielu mężczyzn w jej rodzinie wstępowało do wojska, nie słyszała jednak o tym, by któryś z nich nosił mundur francuskiego lotnictwa. Opis z tyłu zdjęcia był zbyt rozmazany by mogła go odczytać.
Zabrała jednak zdjęcie, by móc komputerowo poprawić jego jakość. Emilia zdała sobie sprawę, że przez resztę dnia w pracy nie potrafiła myśleć o niczym innym tylko o tej tajemniczej fotografii.
Gdy zegar na ścianie Towarzystwa Genealogicznego wybił piątą po południu Emilia prawie wybiegła z pracy. Jadąc przez zakorkowane o tej porze miasto myślała o tym, że już od dawna tak chętnie nie wracała do domu. Mimo swoich dwudziestu pięciu lat nadal mieszkała z rodzicami, bowiem to co udało jej się zarobić w Towarzystwie nie wystarczało na samodzielne utrzymanie mieszkania w dużym mieście. Choć rodzina nie mówiła jej tego wprost przeszkadzało im to, że ona nadal nie wyszła za mąż. Nie miała nawet chłopaka mimo, że była atrakcyjną kobietą wokół której kręciło się wielu mężczyzn. Jej to jednak nie interesowało, nie chciała się z nikim wiązać, przynajmniej na razie. Po trzydziestu minutach jazdy, które ciągnęły się w nieskończoność dotarła do domu i wbiegła do mieszkania. Rzuciła torebkę na łóżko i w napięciu czekała aż komputer się uruchomi. Zeskanowała zdjęcie i po kilku próbach wyostrzenia jakości udało jej się uzyskać czytelny napis:
" Celestyna i Teodor Borkowscy z córką Emilią i synem Piotrem 1915 rok "- brzmiała notatka z tyłu zdjęcia. Emilia uśmiechnęła się do siebie, gdyż to właśnie prababci zawdzięczała swoje imię. Przypomniała sobie, że podczas rodzinnych spotkań często wspominano prapradziadków. Nigdy jednak nie mówiono o tym, że oprócz córki czyli prababci Emilii mieli także syna.
Bardzo żałowała, że prababcia już nie żyje i nie może jej zapytać o losy wuja.
Emilia widziała, że także u ojca nie znajdzie odpowiedzi na swoje pytania, bo jego nigdy nie interesowały rodzinne historie. Pozostał jej tylko dziadek, tylko czy mama wspominała mu, że miała brata? Mogła przekonać się o tym tylko w jeden sposób, musiała odwiedzić dziadka.
Choć pragnęła pojechać od razu to wiedziała, że szef nie byłby zachwycony jej nagłym wyjazdem, musiała więc swoją wyprawę zostawić na weekend.
W sobotni poranek Emilia pojechała do dziadka. Po przybyciu na miejsce pokazała znalezione zdjęcie i szczegółowo wypytała o losy wuja. Niestety dziadek wiedział niewiele i niezbyt chętnie poruszał ten temat, gdy jednak Emilia zaczęła nalegać opowiedział jej zapamiętaną historię Piotra Borkowskiego.
- był kupcem, który przed wojną wyjechał w interesach do Francji, tam zastała Go wojna i żeby przeżyć zaciągnął się do wojska, został lotnikiem. Do kraju powrócił tylko raz w 1915 roku, a potem rodzina nie otrzymała już żadnych wiadomości z Francji - wspominał.
Emilia domyśliła się, że to zapewne wtedy wykonano znalezioną przez nią fotografię. Choć dziadek starał się opowiadać dokładnie, to ona i tak czuła, że nie mówi jej wszystkiego.
Kiedy jednak zapytała, dlaczego nigdy wcześniej o wuju nie mówiono dziadek dodał tylko, że Piotr Borkowski nie zasłużył na to, by o nim wspominano. Emilia czuła, że nie powinna już więcej męczyć dziadka tym tematem, chciała jednak wiedzieć gdzie wuj mieszkał i czy miał rodzinę.
Dziadek zastanawiał się dłuższą chwilę po czym powiedział:
- to było chyba Autoire (czyt. Autłar) gdzieś na południu kraju, ale nie pamiętam dokładnie.
Dziewczyna pożegnała się z dziadkiem i wróciła do domu. Emilia mimo wszystko cieszyła się, że dowiedziała się czegoś na temat człowieka, który ją tak zainteresował.
Mając już jakiś punkt zaczepienia mogła kontynuować poszukiwania w internecie. Siedząc przed komputerem zastanawiała się jak powinna wpisać hasło, by uzyskać jakieś właściwe informacje.
Po chwili zastanowienia zrezygnowała z wpisywania tylko imienia i nazwiska, postanowiła dodać więcej szczegółów. Wpisała więc Piotr Borkowski, lotnictwo Francja, gdy to nie dało zbyt wiele przypomniała sobie nazwę podaną przez dziadka i umieściła ją zamiast państwa. Ku swojemu zaskoczeniu w internecie znalazła zdjęcie przedstawiające kilkunastu młodych mężczyzn w mundurach. Zdjęcie co prawda wykonano w Autoire jednak nie podano daty. Emilia wyjęła z torebki znalezioną fotografię i porównała zdjęcie wuja z wizerunkami mężczyzn na zdjęciu.
Radość Emilii nie miała końca, gdy w gronie lotników rozpoznała znajomą twarz. Miała teraz pewność, że Piotr Borkowski przebywał w Autoire, ale czy zamieszkał tam na stałe?
Próbowała szukać spisów ludności z tamtego okresu ale bezskutecznie. W śród wielu informacji dotyczących miasteczka znalazła jedną, która bardzo ją zaciekawiła. Przeczytała o kronikarzu Jeanie Mercim, którego rodzina od pokoleń zajmowała się spisywaniem historii miasteczka.
On sam był przewodnikiem turystycznym. Dziewczyna znalazła jego dane i postanowiła napisać.
Choć nie bardzo wierzyła w to, że dostanie odpowiedź.
Po dwóch tygodniach oczekiwania przyszła wiadomość od Jeana Merciego. Informował on o tym, że Piotr Borkowski po przybyciu do Autoire wraz ze swoim oddziałem został lokalnym bohaterem miasteczka. Podczas swoich co wieczornych spacerów Piotr zauważył młodego mężczyznę próbującego zatrzymać pędzący powóz. Konie jednak wyrywały się tak bardzo, że przewróciły chłopaka, gdy myślał on, że zaraz zostanie stratowany nadbiegł Piotr i wydostał go spod wierzgających kopyt. Sam jednak został trafiony w udo. Mimo bólu Piotr odciągnął mężczyznę na bezpieczną odległość, po czym stracił przytomność. W dalszej części listu Jean Merci pisał o tym, że mężczyzną uratowanym przez Piotra był Philippe Trescan, znany w miasteczku hodowca koni.
Mieszkał on wraz z ojcem w domu położonym w pobliżu wodospadu. Piotr z powodu odniesionej rany nie mógł przez długi czas swobodnie chodzić. Większość czasu spędzał więc w domu, dzięki czemu zaprzyjaźnił się z Philippem, a dla jego ojca stał się prawie drugim synem.Niestety w tym momencie list się urywał i Emilia nie mogła poznać całej treści. Była bardzo rozczarowana tym faktem, zaczęła więc rozważać możliwość wyjazdu do Francji w poszukiwaniu dalszych informacji o Piotrze Borkowskim. Kiedy zdołała przekonać szefa, że z wielką chęcią wykorzysta zaległy od dawna odkładany urlop, musiała jeszcze o swoim wyjeździe powiadomić rodziców. Wiedziała, że wizja samotnej podróży do Francji nie wzbudzi ich aprobaty, wolała więc skłamać i poinformować ich o wspólnym wypadzie z przyjaciółmi. Dziewczyna w ostatniej chwili załapała się na najbliższy lot do Francji. Samolot odlatywał w piątek rano, Emilii zostały więc tylko dwa dni by przygotować się do podróży.
                                                                   
                                                                       II

Siedząc w samolocie rozmyślała o minionych wydarzeniach, kiedy z rozmyślań wyrwał ją głos stewardessy informującej o mającym się odbyć za kilka minut lądowaniu. W tej właśnie chwili Emilia uświadomiła sobie, że nie wie w jaki sposób dojechać do Autoire. Na szczęście niedaleko lotniska był dworzec z którego odjeżdżał autobus przejeżdżający przez Autoire. Emilia oddała kierowcy swoje bagaże, a sama zajęła ostatnie wolne miejsce. Siedząca obok kobieta przez dłuższy czas przyglądała się Emilii po czym powiedziała kilka słów po francusku. Widząc jednak zakłopotanie młodej dziewczyny zrozumiale pokiwała głową i rozpoczęła rozmowę po angielsku. Emilia chętnie podjęła rozmowę licząc na toi, że kobieta podróżuje w tym samym kierunku lub przynajmniej wie coś na temat miasteczka. Kobieta była bardzo zdziwiona, że Emilia postanowiła szukać śladów swojej rodziny właśnie w Autoire i kilka razy dopytywała ją o właściwy cel podróży.
Emilia zdecydowanie potwierdziła, że właśnie o to miasteczko jej chodzi, kobieta poinformowała ją o tym, gdzie powinna wysiąść choć w dalszym ciągu nie rozumiała co wuj dziewczyny miałby tam robić. Emilia znalazłszy się w miasteczku zrozumiała o co chodziło kobiecie, Autoire było bowiem w większości zamieszkałe przez  ciemnoskórych mieszkańców. W dodatku miasteczko wyglądało tak jakby zatrzymało się w czasie. Głównym jego punktem był rynek w którego centralnym punkcie znajdowała się stara studnia. Emilia czuła się oczarowana tym widokiem, ciągnąć za sobą walizkę rozglądała się na wszystkie strony. Dopiero po chwili zorientowała się że jej przybycie zburzyło naturalny rytm dnia i zaczęło przykuwać uwagę coraz to większej ilości mieszkańców.
Emilia nie chcąc dłużej rzucać się w oczy zapytała przechodzące obok dziecko o to, gdzie znajdzie Jeana Merciego. Dziewczynka pokazała palcem zielony budynek z wymalowanym na szyldzie globusem, po czym uciekła. Emilia udała się we wskazanym kierunku w nadziei na spotkanie z przewodnikiem. Kiedy weszła do budynku jej uwagę przykuła duża ilość starych map porozwieszanych na ścianach. Po chwili zauważyła młodego mężczyznę stojącego za ladą, gdy zapytała o Jeana chłopak zniknął za kotarą. Ona sądząc, że jej nie zrozumiał chciała już opuścić biuro, wtedy chłopak odsłonił kotarę pomagając wyjść starszemu mężczyźnie. Oboje z Emilią przyglądali się sobie przez dłuższą chwilę.
- to mnie szukałaś, nazywam się Jean Merci, powiedział starszy mężczyzna przerywając milczenie
- dostałam pańską wiadomość, niestety zdołałam odczytać tylko połowę, odpowiedziała Emilia
- ile wiesz? spytał Jean Merci
Ona opowiedziała mężczyźnie to co do tej pory wiedziała o Piotrze Borkowskim.
- Pójdź ze mną to dowiesz się reszty powiedział Merci i zniknął za kotarą.
Emilia rozejrzała się jeszcze raz po pomieszczeniu i poszła za mężczyzną. po chwili znalazła się w pomieszczeniu, które wyglądem przypominało opuszczone archiwum, pełne pozapisywanych starych ksiąg. Jean Merci położył w tym czasie na stole kilka starych fotografii. Emilia podeszła bliżej, by zobaczyć co przedstawiają. Pierwsza fotografia ukazywała Piotra w towarzystwie dwóch mężczyzn.
- to Philippe Trescan z ojcem Lionelem o których już wiesz z listu, wyjaśniał Merci.
Kolejne zdjęcia pokazywały Piotra z dawnymi mieszkańcami Autoire. Dziewczyna uważnie przyglądała się twarzom ze zdjęć, mimo że żadna nie wyglądała znajomo. W pewnym momencie wzrok Emilii spoczął na fotografii przedstawiającej wuja w towarzystwie młodej ciemnoskórej kobiety.
- to Murielle Geoffrin, była żoną twojego wuja
- żoną?
- tak pobrali się rok po tym jak Borkowski tutaj zamieszkał. Poznali się w miejscowym klubie w którym Piotr z Philippem często bywali. Murielle była kelnerką. Był wtedy rok 1920 i Autoire wyglądało zupełnie inaczej niż teraz. W tamtym czasie mieszkało tu niewielu czarnoskórych.
Mieszkańcy jednak dosyć szybko zaakceptowali ten związek.
Emilia zaczęła się zastanawiać nad tym czy w Polsce wiedziano o ślubie Piotra. Pamiętała bowiem, że w tamtych czasach mieszane małżeństwa budziły oburzenie społeczeństwa. Czy jednak owe małżeństwo mogło być dla jej rodziny aż tak strasznym czynem, że spowodowało to wymazanie Piotra Borkowskiego z kart rodzinnej historii?
- Czy wie Pan co działo się dalej z Piotrem i jego żoną, czy mieli dzieci?                                 
przejrzałem księgi urodzeń prowadzone przez ówczesnego medyka i nie znalazłem żadnej wzmianki o dziecku. Wiem natomiast, że małżeństwo nie trwało długo bo zaledwie dwa lata.
- Dlaczego tak krótko, rozstali się?
- Nie, oboje zmarli. Po tych słowach Merci przyniósł starą pożółkłą księgę w której przez lata odnotowywano urodzenia i zgodny mieszkańców miasteczka.
Położył księgę na stole i rzekł:
- na początku 1922 roku Francję nawiedziła epidemia suchot, gdy dotarła do Autoire zabrała połowę mieszkańców miasta. Murielle zachorowała jako jedna z pierwszych. Z informacji zawartych w kronikach miasteczka wynika, że Piotr pomagał miejscowemu medykowi w organizacji szpitala dla chorych. On sam zaraził się pielęgnując chorą żonę i był ostatnią ofiarą.
- Czy mogłabym zobaczyć ich grób, zostali pochowani na miejscowym cmentarzu? - spytała Emilia
- ciała ofiar epidemii zostały spalone, by zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby. Nadal stoi dom rodzinny Trescanów u których Piotr przez długi czas mieszkał. Dom należy teraz do kolejnego pokolenia, być może zachowały się jakieś przedmioty lub dokumenty dotyczące twojego wuja.
Dziewczyna chętnie zgodziła się na te propozycję i następnego dnia wraz z Jeanem udała się do dawnego domu Piotra. Będąc w pobliżu usłyszała dziwny dźwięk, który przypominał jakby szum wody. Emilia zaintrygowana tym dźwiękiem udała się w jego kierunku. Minęła dom i weszła na łąkę porośniętą drzewami, gdy myślała że szum wody był tylko wytworem jej wyobraźni ponownie zaczęła go słyszeć. Tym razem przyspieszyła kroku i zniknęła między drzewami.
Kiedy ponownie zaczęła dostrzegać wyraźne promienie słońca jej oczom ukazał się piękny widok. Stała nad brzegiem wodospadu. Obraz, który ujrzała wywołał w niej taki zachwyt, że przez długi czas nie potrafiła oderwać oczu od tego miejsca. Merci dogoniwszy ją stanął obok i rzekł:
- ten wodospad to duma Autoire, widok jest niesamowity. Wielu przybyszów dzięki temu miejscu postanowiło i nadal postanawia zatrzymać się w miasteczku. Są taty którzy decydują się na to, by w nim zamieszkać jak twój wuj.
Emilia jeszcze przez moment obserwowała malowniczy krajobraz, po czym wraz z Jeanem zawróciła i ponownie udała się do dawnego domu Piotra. Na miejscu Emilia poznała Maude Trescan wnuczkę Philippa. W Emilię wstąpiła nowa nadzieja na całkowite poznanie losów wuja, gdy Maude poinformowała ją o tym , że dobrze pamięta te historię, bo dziadek często wspominał swojego przyjaciela.
- Czy dziadek wspominał Pani o kontaktach Piotra z rodziną w Polsce?
- Tak, Piotr pisał do nich wielokrotnie, ale rodzina nie akceptowała jego poczynań padła odpowiedź.
- dlaczego?
- też o to zapytałam dziadka, on odpowiedział, że Piotr w Polsce miał się ożenić z dziewczyną, której rodzina przyjaźniła się z jego. Kiedy powrócił do kraju w 1915 roku poznał wtedy przyszłą narzeczoną. Ślub miał się odbyć, gdy Piotr już na stałe powróciłby do Polski. Jednak on w 1920 poinformował ich o swoim ślubie i spotkał się z dużym oburzeniem ze strony rodziny. Cała sprawa zgorszyła rodzinę Piotra o tyle mocno, gdyż w ówczesnych czasach mieszane małżeństwa były niedopuszczalne. W dodatku rodzice Piotra zagrozili mu że jeśli nie rozstanie się z Murielle to nie chcą, by wracał do kraju.
Emilia była w szoku, nie mogła uwierzyć w to co właśnie usłyszała. Przez chwilę zbierała myśli i spytała:
- Czy wie pani co było dalej?
- Piotr był załamany taką postawą i brakiem zrozumienia ze strony rodziny, jednak jego uczucie do żony było zbyt silne, by mógł się z nią rozstać, pozostali więc we Francji. Resztę historii już znasz - zakończyła swoją opowieść kobieta.
Emilia była bardzo wdzięczna Maude Trescan za pomoc w ułożeniu w całość historii życia wuja Piotra Borkowskiego. Zrozumiała teraz co dziadek miał na myśli mówiąc, że Piotr nie zasłużył na to by o nim wspominano. Dziewczyna wiedziała jednak, że o wuju będzie pamiętać, czuła bowiem podziw i dumę z takiego przodka.

                                                                           III

Pakują rzeczy Emilia rozmyślała o tym jak wielu nowych rzeczy dowiedziała się o swoich bliskich.
Myślała także o tym jak bardzo zmienił się jej kraj przez te lata. Cieszyła się, że są to zmiany na lepsze. Teraz mieszane małżeństwa nie budzą już oburzenia w społeczeństwie. Emilia postanowiła że po powrocie do kraju zrobi wszystko, by przywrócił wujowi dobre imię, opowiadając o tym wszystkim czego się dowiedziała w Autoire. będąc w samolocie poczuła, że i nią zawładnęła magia miasteczka, bo zaczęła się zastanawiać nad tym czy jeszcze kiedyś do niego powróci.







Copyright © 2014 CZYTAM - POLECAM , Blogger