Skradzione morderstwo

Skradzione morderstwo

 Ocena 2/3

                                                                                                                                                                      
Jest to pierwszy kryminał Oswalda, który przeczytałam. Trafiłam na niego przypadkiem na aukcji charytatywnej na rzecz kotów. Gdyby nie to, to sądzę, że obok tej książki przeszłabym obojętnie, bo dosyć przeciętna okładka nie zachęca do przeczytania. Jednak ja często działam na zasadzie skoro już mam to przeczytam. Muszę przyznać, że jestem zaskoczona, bo to kryminał na poziomie. Dobrze ułożona intryga i odpowiednio dozowane napięcie oraz trudności w snuciu domysłów. Jedyne do czego mogę się przyczepić to zakończenie, które moim zdaniem mogło trochę bardziej naświetlić przyszłość głównego bohatera. Dodatkowo strasznie mylące było dla mnie pojawienie się na końcu fragmentu tak naprawdę nie wiem czego opowiadania, innej książki? Bo najpierw wyglądało to jak rodzaj epilogu dopiero co zakończonej książki. 
     Inspektor Tony McLean od lat próbuje uporać się z bolesną przeszłością - morderstwem swojej narzeczonej. Gdy dowiaduje się o śmierci mordercy Donalda Andersona budzi się w nim nadzieja, że w końcu będzie mógł zaznać spokoju. Niestety krótko po pogrzebie Andersona który zabił dziesięć kobiet policjanci odnajdują ciało kolejnej kobiety zabitej w taki sam sposób. W mediach na nowo nagłośniona zostaje sprawa sprzed lat, a inspektor ponownie musi zmagać się z demonami przeszłości. Tym razem jest jednak różnica Donald Anderson zyskał przydomek Gwiazdkowego Zabójcy bo zbrodnie popełniał rak w roku w okolicach Świąt Bożego Narodzenia. Jego naśladowca natomiast nie zachował tych ram czasowych i ofiar w krótkim czasie zaczyna przybywać.             

 

Słoiczek wyboru

Słoiczek wyboru





             Pod koniec stycznia 2019 roku postanowiłam urozmaicić swoje czytelnicze wybory i powierzyć je ślepemu losowi. Dziś chciałabym Wam opisać jaki wpływ na moje czytelnicze życie miała ta metoda. Na początku potraktowałam to jak taki mój chwilowy wymysł, który może przez jakiś czas mi się nie znudzi. Jednak o dziwo, ta forma wyboru lektury tak mi się spodobała, że nie wyobrażam sobie żeby jej nagle zaprzestać.  
Oto co dała mi ta forma wyboru lektury:
- sądzę że mój blog stał się bardziej różnorodny, wcześniej dosyć często był on jednotematyczny 
- sięgam do książek, które już od dłuższego czasu stoją na półce, nie tylko do nowości
- nie zmieniam raz podjętej decyzji, czytam to co akurat wypadnie w losowaniu
- mały dreszczyk emocji przy losowaniu, bo nigdy nie wiem na co trafię
Czy zawsze trzymam się tego co wylosowałam? Zazwyczaj tak, chyba że akurat wylosuję książkę z gatunku który dopiero co zrecenzowałam, wtedy losuję ponownie. Czasami gdy kupię kilka nowości jedną czytam od razu bez umieszczania tytułu w słoiczku.  
Metodę polecam wszystkim tym, którzy ciągle nie wiedzą co chcą przeczytać albo zmieniają zdanie po dokonaniu wyboru. A jeśli obawiacie się że nawet po wylosowaniu tytułu zmienicie zdanie, niech ktoś inny za Was dokona losowania. 
Stworzenie słoiczka jest dziecinnie proste, wystarczy pusty niezbyt duży słoik i notes kolorowych karteczek dostępny w praktycznie każdym sklepie papierniczym. Ważne jest jedynie to by do zapisywania tytułów nie używać żadnego grubego markera, by tytuły nie przebijały przez poskładane w kosteczkę karteczki.                                                                                                                                                           
 

Żebraczka spod kościoła Świętego Sulpicjusza

Żebraczka spod kościoła Świętego Sulpicjusza

 

Książka stała ponad rok na półce w oczekiwaniu na przeczytanie. Dlaczego aż tyle? Dlatego, że wcześniej nie znalazłam odpowiedniej ilości czasu na to, by się zabrać za tak opasłą powieść. Bowiem Żebraczka spod kościoła Świętego Sulpicjusza swoją objętością pokonała znajdujący się od kilku lat na pierwszym miejscu Paryż i zyskała miano najgrubszej z przeczytanych przeze mnie książek. Czy żałuję czasu na tak długą lekturę? Absolutnie nie, bo mimo swoich 1039 stron okazała się bardzo ciekawa, a historia w niej zawarta mimo dosyć dawnego języka uczyniła książkę bardzo wciągającą. Uroku powieści dodają też ilustracje, bo rzadko spotyka się powieści dla dorosłych wydawane w taki sposób. Dla kogo jest ta książka? Zdecydowanie dla miłośników powieści XIX wiecznych o tematyce intryg, wielkich majątków i dobrze skrywanych tajemnic. Żebraczka spod kościoła Świętego Sulpicjusza jest historią kilku osób, których losy przeplatają się ze sobą w bardzo zagadkowy sposób. Ludzi tych z pozoru nic nie łączy, dzieli ich stan posiadania i pochodzenie, a połączy zawiść i chęć wzbogacenia. Gdy hrabia d'Areynes podupada na zdrowiu postanawia zatroszczyć się o podział swego majątku, przypada on w udziale dwóm wychowanym przez niego sierotom Marii Henryce i kapłanowi Raulowi. Ze względu na złe stosunki z mężem Henryki, hrabia czyni zapis w testamencie ofiarujący część należącą do Henryki jej mającemu narodzić się dziecku. Zapis ten jest przyczyną życiowych nieszczęść wielu ludzi. Prawowite dziecko Henryki bowiem umiera zaraz po porodzie. W tym samym czasie inna kobieta imieniem Joanna rodzi dwie dziewczynki, które zostają jej odebrane niedługo po porodzie, a których będzie nieustannie poszukiwać przez kolejne siedemnaście lat. Obie kobiety połączy znajomość z księdzem Raulem oraz przestępstwo popełnione przez męża Henryki- Gilberta Rollina. Przez całą powieść życie będzie boleśnie doświadczało Joannę czyniąc ją obłąkaną a później bardzo ubogą. Jednak przyjdzie moment w którym ujrzy swoje życie w piękniejszych barwach. Ważną osobą w powieści jest bez wątpienia ksiądz Raul, który jest moim zdaniem takim XIX wiecznym detektywem, bo odznacza się sporą inteligencją i umiejętnie podążą tropem tajemnic rodzinnych.  Książkę bardzo dobrze się czytało, mimo tylu stron ani razu nie poczułam się znudzona, ani zagubiona w tej rozległej historii. Na początku przeszkadzał mi jedynie dawny język, który zawsze był objaśniany, ale z każdą kolejną stroną mój wzrok przyzwyczajał się do takiej formy zapisu. Dla miłośników powieści z elementami historycznymi mamy tu bowiem motywy wojny francusko-pruskiej i Komuny Paryskiej książka ta będzie wspaniałym prezentem. 

Copyright © 2014 CZYTAM - POLECAM , Blogger