Wymazany z pamięci - trzecie opowiadanie mojego autorstwa
I
Emilia Lartin siedząc w samolocie w drodze do Francji zastanawiała się nad tym jak w ciągu niespełna miesiąca jej spokojne i poukładane życie uległo zmianie. Jeszcze do niedawna sądziła, że na temat swojej rodziny wie wszystko. W końcu losy poszczególnych jej członków omawiano przy okazji wielu rodzinnych spotkań. Wtedy jeszcze nie wiedziała jak bardzo się myli...
Emilia od dawna interesowała się dziejami znanych rodzin, dlatego też ucieszyła się , gdy po ukończeniu studiów dostała pracę w Towarzystwie Genealogicznym. Choć początkowo praca w tym miejscu budziła jej zachwyt to po roku wykonywania ciągle tych samych czynności zaczęła ją nudzić. Kiedy sądziła, że nic ciekawego się już nie zdarzy dokonała odkrycia, które mogło zmienić losy jej rodziny.
Był piękny słoneczny dzień, a Emilia jak zawsze o tej porze przeglądała stosy starych zdjęć zapełniających półki fotograficznego działu Towarzystwa. Chciała właśnie odłożyć trzymaną w ręce fotografię, kiedy coś przykuło jej uwagę. Wydało jej się bowiem, że jedną z osób na zdjęciu jest jej prababcia, która jej sądziła dziewczyna tutaj mogła mieć około 20 lat. Kobiecie towarzyszyło dwoje starszych ludzi i ubrany w wojskowy mundur mężczyzna. Emilia pamiętała o tym, że wielu mężczyzn w jej rodzinie wstępowało do wojska, nie słyszała jednak o tym, by któryś z nich nosił mundur francuskiego lotnictwa. Opis z tyłu zdjęcia był zbyt rozmazany by mogła go odczytać.
Zabrała jednak zdjęcie, by móc komputerowo poprawić jego jakość. Emilia zdała sobie sprawę, że przez resztę dnia w pracy nie potrafiła myśleć o niczym innym tylko o tej tajemniczej fotografii.
Gdy zegar na ścianie Towarzystwa Genealogicznego wybił piątą po południu Emilia prawie wybiegła z pracy. Jadąc przez zakorkowane o tej porze miasto myślała o tym, że już od dawna tak chętnie nie wracała do domu. Mimo swoich dwudziestu pięciu lat nadal mieszkała z rodzicami, bowiem to co udało jej się zarobić w Towarzystwie nie wystarczało na samodzielne utrzymanie mieszkania w dużym mieście. Choć rodzina nie mówiła jej tego wprost przeszkadzało im to, że ona nadal nie wyszła za mąż. Nie miała nawet chłopaka mimo, że była atrakcyjną kobietą wokół której kręciło się wielu mężczyzn. Jej to jednak nie interesowało, nie chciała się z nikim wiązać, przynajmniej na razie. Po trzydziestu minutach jazdy, które ciągnęły się w nieskończoność dotarła do domu i wbiegła do mieszkania. Rzuciła torebkę na łóżko i w napięciu czekała aż komputer się uruchomi. Zeskanowała zdjęcie i po kilku próbach wyostrzenia jakości udało jej się uzyskać czytelny napis:
" Celestyna i Teodor Borkowscy z córką Emilią i synem Piotrem 1915 rok "- brzmiała notatka z tyłu zdjęcia. Emilia uśmiechnęła się do siebie, gdyż to właśnie prababci zawdzięczała swoje imię. Przypomniała sobie, że podczas rodzinnych spotkań często wspominano prapradziadków. Nigdy jednak nie mówiono o tym, że oprócz córki czyli prababci Emilii mieli także syna.
Bardzo żałowała, że prababcia już nie żyje i nie może jej zapytać o losy wuja.
Emilia widziała, że także u ojca nie znajdzie odpowiedzi na swoje pytania, bo jego nigdy nie interesowały rodzinne historie. Pozostał jej tylko dziadek, tylko czy mama wspominała mu, że miała brata? Mogła przekonać się o tym tylko w jeden sposób, musiała odwiedzić dziadka.
Choć pragnęła pojechać od razu to wiedziała, że szef nie byłby zachwycony jej nagłym wyjazdem, musiała więc swoją wyprawę zostawić na weekend.
W sobotni poranek Emilia pojechała do dziadka. Po przybyciu na miejsce pokazała znalezione zdjęcie i szczegółowo wypytała o losy wuja. Niestety dziadek wiedział niewiele i niezbyt chętnie poruszał ten temat, gdy jednak Emilia zaczęła nalegać opowiedział jej zapamiętaną historię Piotra Borkowskiego.
- był kupcem, który przed wojną wyjechał w interesach do Francji, tam zastała Go wojna i żeby przeżyć zaciągnął się do wojska, został lotnikiem. Do kraju powrócił tylko raz w 1915 roku, a potem rodzina nie otrzymała już żadnych wiadomości z Francji - wspominał.
Emilia domyśliła się, że to zapewne wtedy wykonano znalezioną przez nią fotografię. Choć dziadek starał się opowiadać dokładnie, to ona i tak czuła, że nie mówi jej wszystkiego.
Kiedy jednak zapytała, dlaczego nigdy wcześniej o wuju nie mówiono dziadek dodał tylko, że Piotr Borkowski nie zasłużył na to, by o nim wspominano. Emilia czuła, że nie powinna już więcej męczyć dziadka tym tematem, chciała jednak wiedzieć gdzie wuj mieszkał i czy miał rodzinę.
Dziadek zastanawiał się dłuższą chwilę po czym powiedział:
- to było chyba Autoire (czyt. Autłar) gdzieś na południu kraju, ale nie pamiętam dokładnie.
Dziewczyna pożegnała się z dziadkiem i wróciła do domu. Emilia mimo wszystko cieszyła się, że dowiedziała się czegoś na temat człowieka, który ją tak zainteresował.
Mając już jakiś punkt zaczepienia mogła kontynuować poszukiwania w internecie. Siedząc przed komputerem zastanawiała się jak powinna wpisać hasło, by uzyskać jakieś właściwe informacje.
Po chwili zastanowienia zrezygnowała z wpisywania tylko imienia i nazwiska, postanowiła dodać więcej szczegółów. Wpisała więc Piotr Borkowski, lotnictwo Francja, gdy to nie dało zbyt wiele przypomniała sobie nazwę podaną przez dziadka i umieściła ją zamiast państwa. Ku swojemu zaskoczeniu w internecie znalazła zdjęcie przedstawiające kilkunastu młodych mężczyzn w mundurach. Zdjęcie co prawda wykonano w Autoire jednak nie podano daty. Emilia wyjęła z torebki znalezioną fotografię i porównała zdjęcie wuja z wizerunkami mężczyzn na zdjęciu.
Radość Emilii nie miała końca, gdy w gronie lotników rozpoznała znajomą twarz. Miała teraz pewność, że Piotr Borkowski przebywał w Autoire, ale czy zamieszkał tam na stałe?
Próbowała szukać spisów ludności z tamtego okresu ale bezskutecznie. W śród wielu informacji dotyczących miasteczka znalazła jedną, która bardzo ją zaciekawiła. Przeczytała o kronikarzu Jeanie Mercim, którego rodzina od pokoleń zajmowała się spisywaniem historii miasteczka.
On sam był przewodnikiem turystycznym. Dziewczyna znalazła jego dane i postanowiła napisać.
Choć nie bardzo wierzyła w to, że dostanie odpowiedź.
Po dwóch tygodniach oczekiwania przyszła wiadomość od Jeana Merciego. Informował on o tym, że Piotr Borkowski po przybyciu do Autoire wraz ze swoim oddziałem został lokalnym bohaterem miasteczka. Podczas swoich co wieczornych spacerów Piotr zauważył młodego mężczyznę próbującego zatrzymać pędzący powóz. Konie jednak wyrywały się tak bardzo, że przewróciły chłopaka, gdy myślał on, że zaraz zostanie stratowany nadbiegł Piotr i wydostał go spod wierzgających kopyt. Sam jednak został trafiony w udo. Mimo bólu Piotr odciągnął mężczyznę na bezpieczną odległość, po czym stracił przytomność. W dalszej części listu Jean Merci pisał o tym, że mężczyzną uratowanym przez Piotra był Philippe Trescan, znany w miasteczku hodowca koni.
Mieszkał on wraz z ojcem w domu położonym w pobliżu wodospadu. Piotr z powodu odniesionej rany nie mógł przez długi czas swobodnie chodzić. Większość czasu spędzał więc w domu, dzięki czemu zaprzyjaźnił się z Philippem, a dla jego ojca stał się prawie drugim synem.Niestety w tym momencie list się urywał i Emilia nie mogła poznać całej treści. Była bardzo rozczarowana tym faktem, zaczęła więc rozważać możliwość wyjazdu do Francji w poszukiwaniu dalszych informacji o Piotrze Borkowskim. Kiedy zdołała przekonać szefa, że z wielką chęcią wykorzysta zaległy od dawna odkładany urlop, musiała jeszcze o swoim wyjeździe powiadomić rodziców. Wiedziała, że wizja samotnej podróży do Francji nie wzbudzi ich aprobaty, wolała więc skłamać i poinformować ich o wspólnym wypadzie z przyjaciółmi. Dziewczyna w ostatniej chwili załapała się na najbliższy lot do Francji. Samolot odlatywał w piątek rano, Emilii zostały więc tylko dwa dni by przygotować się do podróży.
II
Siedząc w samolocie rozmyślała o minionych wydarzeniach, kiedy z rozmyślań wyrwał ją głos stewardessy informującej o mającym się odbyć za kilka minut lądowaniu. W tej właśnie chwili Emilia uświadomiła sobie, że nie wie w jaki sposób dojechać do Autoire. Na szczęście niedaleko lotniska był dworzec z którego odjeżdżał autobus przejeżdżający przez Autoire. Emilia oddała kierowcy swoje bagaże, a sama zajęła ostatnie wolne miejsce. Siedząca obok kobieta przez dłuższy czas przyglądała się Emilii po czym powiedziała kilka słów po francusku. Widząc jednak zakłopotanie młodej dziewczyny zrozumiale pokiwała głową i rozpoczęła rozmowę po angielsku. Emilia chętnie podjęła rozmowę licząc na toi, że kobieta podróżuje w tym samym kierunku lub przynajmniej wie coś na temat miasteczka. Kobieta była bardzo zdziwiona, że Emilia postanowiła szukać śladów swojej rodziny właśnie w Autoire i kilka razy dopytywała ją o właściwy cel podróży.
Emilia zdecydowanie potwierdziła, że właśnie o to miasteczko jej chodzi, kobieta poinformowała ją o tym, gdzie powinna wysiąść choć w dalszym ciągu nie rozumiała co wuj dziewczyny miałby tam robić. Emilia znalazłszy się w miasteczku zrozumiała o co chodziło kobiecie, Autoire było bowiem w większości zamieszkałe przez ciemnoskórych mieszkańców. W dodatku miasteczko wyglądało tak jakby zatrzymało się w czasie. Głównym jego punktem był rynek w którego centralnym punkcie znajdowała się stara studnia. Emilia czuła się oczarowana tym widokiem, ciągnąć za sobą walizkę rozglądała się na wszystkie strony. Dopiero po chwili zorientowała się że jej przybycie zburzyło naturalny rytm dnia i zaczęło przykuwać uwagę coraz to większej ilości mieszkańców.
Emilia nie chcąc dłużej rzucać się w oczy zapytała przechodzące obok dziecko o to, gdzie znajdzie Jeana Merciego. Dziewczynka pokazała palcem zielony budynek z wymalowanym na szyldzie globusem, po czym uciekła. Emilia udała się we wskazanym kierunku w nadziei na spotkanie z przewodnikiem. Kiedy weszła do budynku jej uwagę przykuła duża ilość starych map porozwieszanych na ścianach. Po chwili zauważyła młodego mężczyznę stojącego za ladą, gdy zapytała o Jeana chłopak zniknął za kotarą. Ona sądząc, że jej nie zrozumiał chciała już opuścić biuro, wtedy chłopak odsłonił kotarę pomagając wyjść starszemu mężczyźnie. Oboje z Emilią przyglądali się sobie przez dłuższą chwilę.
- to mnie szukałaś, nazywam się Jean Merci, powiedział starszy mężczyzna przerywając milczenie
- dostałam pańską wiadomość, niestety zdołałam odczytać tylko połowę, odpowiedziała Emilia
- ile wiesz? spytał Jean Merci
Ona opowiedziała mężczyźnie to co do tej pory wiedziała o Piotrze Borkowskim.
- Pójdź ze mną to dowiesz się reszty powiedział Merci i zniknął za kotarą.
Emilia rozejrzała się jeszcze raz po pomieszczeniu i poszła za mężczyzną. po chwili znalazła się w pomieszczeniu, które wyglądem przypominało opuszczone archiwum, pełne pozapisywanych starych ksiąg. Jean Merci położył w tym czasie na stole kilka starych fotografii. Emilia podeszła bliżej, by zobaczyć co przedstawiają. Pierwsza fotografia ukazywała Piotra w towarzystwie dwóch mężczyzn.
- to Philippe Trescan z ojcem Lionelem o których już wiesz z listu, wyjaśniał Merci.
Kolejne zdjęcia pokazywały Piotra z dawnymi mieszkańcami Autoire. Dziewczyna uważnie przyglądała się twarzom ze zdjęć, mimo że żadna nie wyglądała znajomo. W pewnym momencie wzrok Emilii spoczął na fotografii przedstawiającej wuja w towarzystwie młodej ciemnoskórej kobiety.
- to Murielle Geoffrin, była żoną twojego wuja
- żoną?
- tak pobrali się rok po tym jak Borkowski tutaj zamieszkał. Poznali się w miejscowym klubie w którym Piotr z Philippem często bywali. Murielle była kelnerką. Był wtedy rok 1920 i Autoire wyglądało zupełnie inaczej niż teraz. W tamtym czasie mieszkało tu niewielu czarnoskórych.
Mieszkańcy jednak dosyć szybko zaakceptowali ten związek.
Emilia zaczęła się zastanawiać nad tym czy w Polsce wiedziano o ślubie Piotra. Pamiętała bowiem, że w tamtych czasach mieszane małżeństwa budziły oburzenie społeczeństwa. Czy jednak owe małżeństwo mogło być dla jej rodziny aż tak strasznym czynem, że spowodowało to wymazanie Piotra Borkowskiego z kart rodzinnej historii?
- Czy wie Pan co działo się dalej z Piotrem i jego żoną, czy mieli dzieci?
przejrzałem księgi urodzeń prowadzone przez ówczesnego medyka i nie znalazłem żadnej wzmianki o dziecku. Wiem natomiast, że małżeństwo nie trwało długo bo zaledwie dwa lata.
- Dlaczego tak krótko, rozstali się?
- Nie, oboje zmarli. Po tych słowach Merci przyniósł starą pożółkłą księgę w której przez lata odnotowywano urodzenia i zgodny mieszkańców miasteczka.
Położył księgę na stole i rzekł:
- na początku 1922 roku Francję nawiedziła epidemia suchot, gdy dotarła do Autoire zabrała połowę mieszkańców miasta. Murielle zachorowała jako jedna z pierwszych. Z informacji zawartych w kronikach miasteczka wynika, że Piotr pomagał miejscowemu medykowi w organizacji szpitala dla chorych. On sam zaraził się pielęgnując chorą żonę i był ostatnią ofiarą.
- Czy mogłabym zobaczyć ich grób, zostali pochowani na miejscowym cmentarzu? - spytała Emilia
- ciała ofiar epidemii zostały spalone, by zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby. Nadal stoi dom rodzinny Trescanów u których Piotr przez długi czas mieszkał. Dom należy teraz do kolejnego pokolenia, być może zachowały się jakieś przedmioty lub dokumenty dotyczące twojego wuja.
Dziewczyna chętnie zgodziła się na te propozycję i następnego dnia wraz z Jeanem udała się do dawnego domu Piotra. Będąc w pobliżu usłyszała dziwny dźwięk, który przypominał jakby szum wody. Emilia zaintrygowana tym dźwiękiem udała się w jego kierunku. Minęła dom i weszła na łąkę porośniętą drzewami, gdy myślała że szum wody był tylko wytworem jej wyobraźni ponownie zaczęła go słyszeć. Tym razem przyspieszyła kroku i zniknęła między drzewami.
Kiedy ponownie zaczęła dostrzegać wyraźne promienie słońca jej oczom ukazał się piękny widok. Stała nad brzegiem wodospadu. Obraz, który ujrzała wywołał w niej taki zachwyt, że przez długi czas nie potrafiła oderwać oczu od tego miejsca. Merci dogoniwszy ją stanął obok i rzekł:
- ten wodospad to duma Autoire, widok jest niesamowity. Wielu przybyszów dzięki temu miejscu postanowiło i nadal postanawia zatrzymać się w miasteczku. Są taty którzy decydują się na to, by w nim zamieszkać jak twój wuj.
Emilia jeszcze przez moment obserwowała malowniczy krajobraz, po czym wraz z Jeanem zawróciła i ponownie udała się do dawnego domu Piotra. Na miejscu Emilia poznała Maude Trescan wnuczkę Philippa. W Emilię wstąpiła nowa nadzieja na całkowite poznanie losów wuja, gdy Maude poinformowała ją o tym , że dobrze pamięta te historię, bo dziadek często wspominał swojego przyjaciela.
- Czy dziadek wspominał Pani o kontaktach Piotra z rodziną w Polsce?
- Tak, Piotr pisał do nich wielokrotnie, ale rodzina nie akceptowała jego poczynań padła odpowiedź.
- dlaczego?
- też o to zapytałam dziadka, on odpowiedział, że Piotr w Polsce miał się ożenić z dziewczyną, której rodzina przyjaźniła się z jego. Kiedy powrócił do kraju w 1915 roku poznał wtedy przyszłą narzeczoną. Ślub miał się odbyć, gdy Piotr już na stałe powróciłby do Polski. Jednak on w 1920 poinformował ich o swoim ślubie i spotkał się z dużym oburzeniem ze strony rodziny. Cała sprawa zgorszyła rodzinę Piotra o tyle mocno, gdyż w ówczesnych czasach mieszane małżeństwa były niedopuszczalne. W dodatku rodzice Piotra zagrozili mu że jeśli nie rozstanie się z Murielle to nie chcą, by wracał do kraju.
Emilia była w szoku, nie mogła uwierzyć w to co właśnie usłyszała. Przez chwilę zbierała myśli i spytała:
- Czy wie pani co było dalej?
- Piotr był załamany taką postawą i brakiem zrozumienia ze strony rodziny, jednak jego uczucie do żony było zbyt silne, by mógł się z nią rozstać, pozostali więc we Francji. Resztę historii już znasz - zakończyła swoją opowieść kobieta.
Emilia była bardzo wdzięczna Maude Trescan za pomoc w ułożeniu w całość historii życia wuja Piotra Borkowskiego. Zrozumiała teraz co dziadek miał na myśli mówiąc, że Piotr nie zasłużył na to by o nim wspominano. Dziewczyna wiedziała jednak, że o wuju będzie pamiętać, czuła bowiem podziw i dumę z takiego przodka.
III
Pakują rzeczy Emilia rozmyślała o tym jak wielu nowych rzeczy dowiedziała się o swoich bliskich.
Myślała także o tym jak bardzo zmienił się jej kraj przez te lata. Cieszyła się, że są to zmiany na lepsze. Teraz mieszane małżeństwa nie budzą już oburzenia w społeczeństwie. Emilia postanowiła że po powrocie do kraju zrobi wszystko, by przywrócił wujowi dobre imię, opowiadając o tym wszystkim czego się dowiedziała w Autoire. będąc w samolocie poczuła, że i nią zawładnęła magia miasteczka, bo zaczęła się zastanawiać nad tym czy jeszcze kiedyś do niego powróci.
Emilia Lartin siedząc w samolocie w drodze do Francji zastanawiała się nad tym jak w ciągu niespełna miesiąca jej spokojne i poukładane życie uległo zmianie. Jeszcze do niedawna sądziła, że na temat swojej rodziny wie wszystko. W końcu losy poszczególnych jej członków omawiano przy okazji wielu rodzinnych spotkań. Wtedy jeszcze nie wiedziała jak bardzo się myli...
Emilia od dawna interesowała się dziejami znanych rodzin, dlatego też ucieszyła się , gdy po ukończeniu studiów dostała pracę w Towarzystwie Genealogicznym. Choć początkowo praca w tym miejscu budziła jej zachwyt to po roku wykonywania ciągle tych samych czynności zaczęła ją nudzić. Kiedy sądziła, że nic ciekawego się już nie zdarzy dokonała odkrycia, które mogło zmienić losy jej rodziny.
Był piękny słoneczny dzień, a Emilia jak zawsze o tej porze przeglądała stosy starych zdjęć zapełniających półki fotograficznego działu Towarzystwa. Chciała właśnie odłożyć trzymaną w ręce fotografię, kiedy coś przykuło jej uwagę. Wydało jej się bowiem, że jedną z osób na zdjęciu jest jej prababcia, która jej sądziła dziewczyna tutaj mogła mieć około 20 lat. Kobiecie towarzyszyło dwoje starszych ludzi i ubrany w wojskowy mundur mężczyzna. Emilia pamiętała o tym, że wielu mężczyzn w jej rodzinie wstępowało do wojska, nie słyszała jednak o tym, by któryś z nich nosił mundur francuskiego lotnictwa. Opis z tyłu zdjęcia był zbyt rozmazany by mogła go odczytać.
Zabrała jednak zdjęcie, by móc komputerowo poprawić jego jakość. Emilia zdała sobie sprawę, że przez resztę dnia w pracy nie potrafiła myśleć o niczym innym tylko o tej tajemniczej fotografii.
Gdy zegar na ścianie Towarzystwa Genealogicznego wybił piątą po południu Emilia prawie wybiegła z pracy. Jadąc przez zakorkowane o tej porze miasto myślała o tym, że już od dawna tak chętnie nie wracała do domu. Mimo swoich dwudziestu pięciu lat nadal mieszkała z rodzicami, bowiem to co udało jej się zarobić w Towarzystwie nie wystarczało na samodzielne utrzymanie mieszkania w dużym mieście. Choć rodzina nie mówiła jej tego wprost przeszkadzało im to, że ona nadal nie wyszła za mąż. Nie miała nawet chłopaka mimo, że była atrakcyjną kobietą wokół której kręciło się wielu mężczyzn. Jej to jednak nie interesowało, nie chciała się z nikim wiązać, przynajmniej na razie. Po trzydziestu minutach jazdy, które ciągnęły się w nieskończoność dotarła do domu i wbiegła do mieszkania. Rzuciła torebkę na łóżko i w napięciu czekała aż komputer się uruchomi. Zeskanowała zdjęcie i po kilku próbach wyostrzenia jakości udało jej się uzyskać czytelny napis:
" Celestyna i Teodor Borkowscy z córką Emilią i synem Piotrem 1915 rok "- brzmiała notatka z tyłu zdjęcia. Emilia uśmiechnęła się do siebie, gdyż to właśnie prababci zawdzięczała swoje imię. Przypomniała sobie, że podczas rodzinnych spotkań często wspominano prapradziadków. Nigdy jednak nie mówiono o tym, że oprócz córki czyli prababci Emilii mieli także syna.
Bardzo żałowała, że prababcia już nie żyje i nie może jej zapytać o losy wuja.
Emilia widziała, że także u ojca nie znajdzie odpowiedzi na swoje pytania, bo jego nigdy nie interesowały rodzinne historie. Pozostał jej tylko dziadek, tylko czy mama wspominała mu, że miała brata? Mogła przekonać się o tym tylko w jeden sposób, musiała odwiedzić dziadka.
Choć pragnęła pojechać od razu to wiedziała, że szef nie byłby zachwycony jej nagłym wyjazdem, musiała więc swoją wyprawę zostawić na weekend.
W sobotni poranek Emilia pojechała do dziadka. Po przybyciu na miejsce pokazała znalezione zdjęcie i szczegółowo wypytała o losy wuja. Niestety dziadek wiedział niewiele i niezbyt chętnie poruszał ten temat, gdy jednak Emilia zaczęła nalegać opowiedział jej zapamiętaną historię Piotra Borkowskiego.
- był kupcem, który przed wojną wyjechał w interesach do Francji, tam zastała Go wojna i żeby przeżyć zaciągnął się do wojska, został lotnikiem. Do kraju powrócił tylko raz w 1915 roku, a potem rodzina nie otrzymała już żadnych wiadomości z Francji - wspominał.
Emilia domyśliła się, że to zapewne wtedy wykonano znalezioną przez nią fotografię. Choć dziadek starał się opowiadać dokładnie, to ona i tak czuła, że nie mówi jej wszystkiego.
Kiedy jednak zapytała, dlaczego nigdy wcześniej o wuju nie mówiono dziadek dodał tylko, że Piotr Borkowski nie zasłużył na to, by o nim wspominano. Emilia czuła, że nie powinna już więcej męczyć dziadka tym tematem, chciała jednak wiedzieć gdzie wuj mieszkał i czy miał rodzinę.
Dziadek zastanawiał się dłuższą chwilę po czym powiedział:
- to było chyba Autoire (czyt. Autłar) gdzieś na południu kraju, ale nie pamiętam dokładnie.
Dziewczyna pożegnała się z dziadkiem i wróciła do domu. Emilia mimo wszystko cieszyła się, że dowiedziała się czegoś na temat człowieka, który ją tak zainteresował.
Mając już jakiś punkt zaczepienia mogła kontynuować poszukiwania w internecie. Siedząc przed komputerem zastanawiała się jak powinna wpisać hasło, by uzyskać jakieś właściwe informacje.
Po chwili zastanowienia zrezygnowała z wpisywania tylko imienia i nazwiska, postanowiła dodać więcej szczegółów. Wpisała więc Piotr Borkowski, lotnictwo Francja, gdy to nie dało zbyt wiele przypomniała sobie nazwę podaną przez dziadka i umieściła ją zamiast państwa. Ku swojemu zaskoczeniu w internecie znalazła zdjęcie przedstawiające kilkunastu młodych mężczyzn w mundurach. Zdjęcie co prawda wykonano w Autoire jednak nie podano daty. Emilia wyjęła z torebki znalezioną fotografię i porównała zdjęcie wuja z wizerunkami mężczyzn na zdjęciu.
Radość Emilii nie miała końca, gdy w gronie lotników rozpoznała znajomą twarz. Miała teraz pewność, że Piotr Borkowski przebywał w Autoire, ale czy zamieszkał tam na stałe?
Próbowała szukać spisów ludności z tamtego okresu ale bezskutecznie. W śród wielu informacji dotyczących miasteczka znalazła jedną, która bardzo ją zaciekawiła. Przeczytała o kronikarzu Jeanie Mercim, którego rodzina od pokoleń zajmowała się spisywaniem historii miasteczka.
On sam był przewodnikiem turystycznym. Dziewczyna znalazła jego dane i postanowiła napisać.
Choć nie bardzo wierzyła w to, że dostanie odpowiedź.
Po dwóch tygodniach oczekiwania przyszła wiadomość od Jeana Merciego. Informował on o tym, że Piotr Borkowski po przybyciu do Autoire wraz ze swoim oddziałem został lokalnym bohaterem miasteczka. Podczas swoich co wieczornych spacerów Piotr zauważył młodego mężczyznę próbującego zatrzymać pędzący powóz. Konie jednak wyrywały się tak bardzo, że przewróciły chłopaka, gdy myślał on, że zaraz zostanie stratowany nadbiegł Piotr i wydostał go spod wierzgających kopyt. Sam jednak został trafiony w udo. Mimo bólu Piotr odciągnął mężczyznę na bezpieczną odległość, po czym stracił przytomność. W dalszej części listu Jean Merci pisał o tym, że mężczyzną uratowanym przez Piotra był Philippe Trescan, znany w miasteczku hodowca koni.
Mieszkał on wraz z ojcem w domu położonym w pobliżu wodospadu. Piotr z powodu odniesionej rany nie mógł przez długi czas swobodnie chodzić. Większość czasu spędzał więc w domu, dzięki czemu zaprzyjaźnił się z Philippem, a dla jego ojca stał się prawie drugim synem.Niestety w tym momencie list się urywał i Emilia nie mogła poznać całej treści. Była bardzo rozczarowana tym faktem, zaczęła więc rozważać możliwość wyjazdu do Francji w poszukiwaniu dalszych informacji o Piotrze Borkowskim. Kiedy zdołała przekonać szefa, że z wielką chęcią wykorzysta zaległy od dawna odkładany urlop, musiała jeszcze o swoim wyjeździe powiadomić rodziców. Wiedziała, że wizja samotnej podróży do Francji nie wzbudzi ich aprobaty, wolała więc skłamać i poinformować ich o wspólnym wypadzie z przyjaciółmi. Dziewczyna w ostatniej chwili załapała się na najbliższy lot do Francji. Samolot odlatywał w piątek rano, Emilii zostały więc tylko dwa dni by przygotować się do podróży.
II
Siedząc w samolocie rozmyślała o minionych wydarzeniach, kiedy z rozmyślań wyrwał ją głos stewardessy informującej o mającym się odbyć za kilka minut lądowaniu. W tej właśnie chwili Emilia uświadomiła sobie, że nie wie w jaki sposób dojechać do Autoire. Na szczęście niedaleko lotniska był dworzec z którego odjeżdżał autobus przejeżdżający przez Autoire. Emilia oddała kierowcy swoje bagaże, a sama zajęła ostatnie wolne miejsce. Siedząca obok kobieta przez dłuższy czas przyglądała się Emilii po czym powiedziała kilka słów po francusku. Widząc jednak zakłopotanie młodej dziewczyny zrozumiale pokiwała głową i rozpoczęła rozmowę po angielsku. Emilia chętnie podjęła rozmowę licząc na toi, że kobieta podróżuje w tym samym kierunku lub przynajmniej wie coś na temat miasteczka. Kobieta była bardzo zdziwiona, że Emilia postanowiła szukać śladów swojej rodziny właśnie w Autoire i kilka razy dopytywała ją o właściwy cel podróży.
Emilia zdecydowanie potwierdziła, że właśnie o to miasteczko jej chodzi, kobieta poinformowała ją o tym, gdzie powinna wysiąść choć w dalszym ciągu nie rozumiała co wuj dziewczyny miałby tam robić. Emilia znalazłszy się w miasteczku zrozumiała o co chodziło kobiecie, Autoire było bowiem w większości zamieszkałe przez ciemnoskórych mieszkańców. W dodatku miasteczko wyglądało tak jakby zatrzymało się w czasie. Głównym jego punktem był rynek w którego centralnym punkcie znajdowała się stara studnia. Emilia czuła się oczarowana tym widokiem, ciągnąć za sobą walizkę rozglądała się na wszystkie strony. Dopiero po chwili zorientowała się że jej przybycie zburzyło naturalny rytm dnia i zaczęło przykuwać uwagę coraz to większej ilości mieszkańców.
Emilia nie chcąc dłużej rzucać się w oczy zapytała przechodzące obok dziecko o to, gdzie znajdzie Jeana Merciego. Dziewczynka pokazała palcem zielony budynek z wymalowanym na szyldzie globusem, po czym uciekła. Emilia udała się we wskazanym kierunku w nadziei na spotkanie z przewodnikiem. Kiedy weszła do budynku jej uwagę przykuła duża ilość starych map porozwieszanych na ścianach. Po chwili zauważyła młodego mężczyznę stojącego za ladą, gdy zapytała o Jeana chłopak zniknął za kotarą. Ona sądząc, że jej nie zrozumiał chciała już opuścić biuro, wtedy chłopak odsłonił kotarę pomagając wyjść starszemu mężczyźnie. Oboje z Emilią przyglądali się sobie przez dłuższą chwilę.
- to mnie szukałaś, nazywam się Jean Merci, powiedział starszy mężczyzna przerywając milczenie
- dostałam pańską wiadomość, niestety zdołałam odczytać tylko połowę, odpowiedziała Emilia
- ile wiesz? spytał Jean Merci
Ona opowiedziała mężczyźnie to co do tej pory wiedziała o Piotrze Borkowskim.
- Pójdź ze mną to dowiesz się reszty powiedział Merci i zniknął za kotarą.
Emilia rozejrzała się jeszcze raz po pomieszczeniu i poszła za mężczyzną. po chwili znalazła się w pomieszczeniu, które wyglądem przypominało opuszczone archiwum, pełne pozapisywanych starych ksiąg. Jean Merci położył w tym czasie na stole kilka starych fotografii. Emilia podeszła bliżej, by zobaczyć co przedstawiają. Pierwsza fotografia ukazywała Piotra w towarzystwie dwóch mężczyzn.
- to Philippe Trescan z ojcem Lionelem o których już wiesz z listu, wyjaśniał Merci.
Kolejne zdjęcia pokazywały Piotra z dawnymi mieszkańcami Autoire. Dziewczyna uważnie przyglądała się twarzom ze zdjęć, mimo że żadna nie wyglądała znajomo. W pewnym momencie wzrok Emilii spoczął na fotografii przedstawiającej wuja w towarzystwie młodej ciemnoskórej kobiety.
- to Murielle Geoffrin, była żoną twojego wuja
- żoną?
- tak pobrali się rok po tym jak Borkowski tutaj zamieszkał. Poznali się w miejscowym klubie w którym Piotr z Philippem często bywali. Murielle była kelnerką. Był wtedy rok 1920 i Autoire wyglądało zupełnie inaczej niż teraz. W tamtym czasie mieszkało tu niewielu czarnoskórych.
Mieszkańcy jednak dosyć szybko zaakceptowali ten związek.
Emilia zaczęła się zastanawiać nad tym czy w Polsce wiedziano o ślubie Piotra. Pamiętała bowiem, że w tamtych czasach mieszane małżeństwa budziły oburzenie społeczeństwa. Czy jednak owe małżeństwo mogło być dla jej rodziny aż tak strasznym czynem, że spowodowało to wymazanie Piotra Borkowskiego z kart rodzinnej historii?
- Czy wie Pan co działo się dalej z Piotrem i jego żoną, czy mieli dzieci?
przejrzałem księgi urodzeń prowadzone przez ówczesnego medyka i nie znalazłem żadnej wzmianki o dziecku. Wiem natomiast, że małżeństwo nie trwało długo bo zaledwie dwa lata.
- Dlaczego tak krótko, rozstali się?
- Nie, oboje zmarli. Po tych słowach Merci przyniósł starą pożółkłą księgę w której przez lata odnotowywano urodzenia i zgodny mieszkańców miasteczka.
Położył księgę na stole i rzekł:
- na początku 1922 roku Francję nawiedziła epidemia suchot, gdy dotarła do Autoire zabrała połowę mieszkańców miasta. Murielle zachorowała jako jedna z pierwszych. Z informacji zawartych w kronikach miasteczka wynika, że Piotr pomagał miejscowemu medykowi w organizacji szpitala dla chorych. On sam zaraził się pielęgnując chorą żonę i był ostatnią ofiarą.
- Czy mogłabym zobaczyć ich grób, zostali pochowani na miejscowym cmentarzu? - spytała Emilia
- ciała ofiar epidemii zostały spalone, by zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby. Nadal stoi dom rodzinny Trescanów u których Piotr przez długi czas mieszkał. Dom należy teraz do kolejnego pokolenia, być może zachowały się jakieś przedmioty lub dokumenty dotyczące twojego wuja.
Dziewczyna chętnie zgodziła się na te propozycję i następnego dnia wraz z Jeanem udała się do dawnego domu Piotra. Będąc w pobliżu usłyszała dziwny dźwięk, który przypominał jakby szum wody. Emilia zaintrygowana tym dźwiękiem udała się w jego kierunku. Minęła dom i weszła na łąkę porośniętą drzewami, gdy myślała że szum wody był tylko wytworem jej wyobraźni ponownie zaczęła go słyszeć. Tym razem przyspieszyła kroku i zniknęła między drzewami.
Kiedy ponownie zaczęła dostrzegać wyraźne promienie słońca jej oczom ukazał się piękny widok. Stała nad brzegiem wodospadu. Obraz, który ujrzała wywołał w niej taki zachwyt, że przez długi czas nie potrafiła oderwać oczu od tego miejsca. Merci dogoniwszy ją stanął obok i rzekł:
- ten wodospad to duma Autoire, widok jest niesamowity. Wielu przybyszów dzięki temu miejscu postanowiło i nadal postanawia zatrzymać się w miasteczku. Są taty którzy decydują się na to, by w nim zamieszkać jak twój wuj.
Emilia jeszcze przez moment obserwowała malowniczy krajobraz, po czym wraz z Jeanem zawróciła i ponownie udała się do dawnego domu Piotra. Na miejscu Emilia poznała Maude Trescan wnuczkę Philippa. W Emilię wstąpiła nowa nadzieja na całkowite poznanie losów wuja, gdy Maude poinformowała ją o tym , że dobrze pamięta te historię, bo dziadek często wspominał swojego przyjaciela.
- Czy dziadek wspominał Pani o kontaktach Piotra z rodziną w Polsce?
- Tak, Piotr pisał do nich wielokrotnie, ale rodzina nie akceptowała jego poczynań padła odpowiedź.
- dlaczego?
- też o to zapytałam dziadka, on odpowiedział, że Piotr w Polsce miał się ożenić z dziewczyną, której rodzina przyjaźniła się z jego. Kiedy powrócił do kraju w 1915 roku poznał wtedy przyszłą narzeczoną. Ślub miał się odbyć, gdy Piotr już na stałe powróciłby do Polski. Jednak on w 1920 poinformował ich o swoim ślubie i spotkał się z dużym oburzeniem ze strony rodziny. Cała sprawa zgorszyła rodzinę Piotra o tyle mocno, gdyż w ówczesnych czasach mieszane małżeństwa były niedopuszczalne. W dodatku rodzice Piotra zagrozili mu że jeśli nie rozstanie się z Murielle to nie chcą, by wracał do kraju.
Emilia była w szoku, nie mogła uwierzyć w to co właśnie usłyszała. Przez chwilę zbierała myśli i spytała:
- Czy wie pani co było dalej?
- Piotr był załamany taką postawą i brakiem zrozumienia ze strony rodziny, jednak jego uczucie do żony było zbyt silne, by mógł się z nią rozstać, pozostali więc we Francji. Resztę historii już znasz - zakończyła swoją opowieść kobieta.
Emilia była bardzo wdzięczna Maude Trescan za pomoc w ułożeniu w całość historii życia wuja Piotra Borkowskiego. Zrozumiała teraz co dziadek miał na myśli mówiąc, że Piotr nie zasłużył na to by o nim wspominano. Dziewczyna wiedziała jednak, że o wuju będzie pamiętać, czuła bowiem podziw i dumę z takiego przodka.
III
Pakują rzeczy Emilia rozmyślała o tym jak wielu nowych rzeczy dowiedziała się o swoich bliskich.
Myślała także o tym jak bardzo zmienił się jej kraj przez te lata. Cieszyła się, że są to zmiany na lepsze. Teraz mieszane małżeństwa nie budzą już oburzenia w społeczeństwie. Emilia postanowiła że po powrocie do kraju zrobi wszystko, by przywrócił wujowi dobre imię, opowiadając o tym wszystkim czego się dowiedziała w Autoire. będąc w samolocie poczuła, że i nią zawładnęła magia miasteczka, bo zaczęła się zastanawiać nad tym czy jeszcze kiedyś do niego powróci.
Bardzo dobre opowiadanie, zapraszam na moją stronę, może coś razem stworzymy
OdpowiedzUsuń