Ja, diablica

Ja, diablica

 Ocena 2/3

 

Początkowo podeszłam do tej książki z dużym dystansem, bo tematyka nie przypadła mi do gustu. Po prostu książka od dłuższego czasu czekała na półce więc wybrałam ją na zasadzie, dobra w końcu przeczytam. Najpierw ciężko mi było wczuć się w ten temat, ale po kilku rozdziałach książka zaczęła mnie interesować mimo, że z taką trochę fantastyką nigdy nie było mi po drodze. Ogólna fabuła książki okazała się dosyć interesująca, bo autorka nie zrobiła z tego powieści na zasadzie romansidła tylko dodała sporo ciekawej akcji. Zaskoczyło mnie zakończenie, nawet stwierdzam, że po tak ciekawej akcji trochę mnie rozczarowało, spodziewałam się innego obrotu spraw.                                                                     Wiktoria po niespodziewanej śmierci trafia do Piekła, gdzie zyskuje specjalne moce i zostaje diablicą. Jej zadaniem jest pozyskiwanie nowych dusz dla piekielnego świata. Dziewczyna przez cały czas nie potrafi pogodzić się ze swoją przedwczesną śmiercią dlatego często wraca na ziemię, by próbować wieść normalne życie. Wiktoria przez cały czas próbuje ustalić dlaczego umarła, w tym celu postanawia odszukać swojego mordercę. Dwa diabły z którymi zaczęła się przyjaźnić próbują uniemożliwić jej poznanie prawdy. Wiktoria w swoich aktach znajduje wzmiankę o posiadanej przez siebie niezwykłej mocy z powodu której tak naprawdę nie powinna zostać diablicą, bo w ten sposób zagraża mieszkańcom piekielnego świata. Dziewczyna cały czas stara się zdobyć serce Piotrusia, chłopaka z ziemskiego świata. Gdy dowiaduje się o grożącym mu niebezpieczeństwie postanawia zrobić wszystko by go ocalić. 

każdy ma coś do ukrycia

każdy ma coś do ukrycia

 Ocena 3/3

 

Agata Christie tworzy książki które mają swój niepowtarzalny klimat. Dużą wagę przywiązuje do opisu stanu psychicznego swoich bohaterów co jest moim zdaniem sporym plusem szczególnie, że w czasach gdy powstawały Jej kryminały to psychologia nie miała w literaturze jeszcze takiego znaczenia jak dziś. W kryminałach Agaty Christie podoba mi się to, że nie ma tam nadmiernego rozlewu krwi. Autorka nie stosuje szczegółowych krwawych opisów, by podkreślić grozę sytuacji. W odpowiedni sposób buduje napięcie, by wywołać uczucie lęku i niepewności u czytelnika. W przypadku I nie było już nikogo duża ilość bohaterów dała mi jeszcze większą przyjemność z czytania, bo do samego końca nie potrafiłam wytypować sprawcy. Autorka zręcznie manipulowała moją wyobraźnią i powodowała przenoszenie podejrzeń z jednej osoby na drugą. Dzięki czemu na koniec mogłam poczuć się zaskoczona.                                                                                                                                                                      Milioner zaprasza dziesięć obcych sobie osób do domu na wyspie. Tajemniczy Pan Oven do każdej z nich wysyła zaproszenie sugerujące znajomość zaproszonego z gospodarzem. Na miejscu okazuje się, że na wyspę przybyli wszyscy z wyjątkiem gospodarza, który służącym pozostawił szczegółowe wytyczne dotyczące pobytu swoich gości na wyspie. Po obiedzie goście wysłuchują nagrania w którym tajemniczy głos każdego z nich oskarża o jakąś zbrodnię. Wszyscy zgodnie zapewniają o swojej niewinności jednak już kolejnego dnia dochodzi do śmierci pierwszej osoby. Wszyscy jednogłośnie uznają to za nieszczęśliwy wypadek. W kolejnych dniach giną następne osoby. Mieszkańcy domu snują wzajemne podejrzenia i zaczynają obawiać się siebie na wzajem. Ich wzajemne oskarżenia i podejrzenia nasilają się gdy dochodzą do wniosku, że prócz nich na wyspie nie ma nikogo innego, a to oznacza, że morderca znajduje się wśród nich. W pokoju każdego z domowników wisi dziecinna rymowanka o dziesięciu żołnierzykach. To co początkowo uznane zostaje za niewinny wierszyk staje się budzącym grozę tekstem. 

Copyright © 2014 CZYTAM - POLECAM , Blogger