Pandemia
Książkę
na półce miałam już od dosyć dawna, jednak ciągle zwlekałam z
jej przeczytaniem wybierając cieńsze pozycje. Teraz żałuję, że
nie sięgnęłam po nią szybciej, książka mimo 667 stron nie ma
słabych momentów. Powieść zaciekawiła mnie od pierwszych stron i
było tak do samego końca. Bardzo lubię książki w których
pojawia się temat medyczny, już sama obecność wirusa w
literaturze mnie przyciąga.
Doktor
Peyton Shaw jest jednym z lepszych epidemiologów w kraju, wraz ze
swoim zespołem badawczym zostaje wysłana do Kenii, by zbadać
tajemniczego wirusa. Jego objawy są mylące, raz rozpoczynają się
od infekcji górnych dróg oddechowych i mogą sugerować grypę, a w
późniejszym stadium przypominają wirus Ebola. Jednak wirus z
którym przyjdzie się zmierzyć dr Shaw nie jest ani jednym, ani
drugim. Jest czymś znacznie groźniejszym, w co w rekordowo szybkim
czasie atakuje ludzi nie tylko w Kenii ale na całym świecie
powodując globalną pandemię.
Peyton
podczas pobytu w Kenii musi zmierzyć się nie tylko ze
śmiercionośnym wirusem, ale też grupą ludzi zwaną Citium, która
stworzyła plan zmiany świata i nie chce by ktokolwiek przeszkodził
im w jego realizacji. Lekarce przyjdzie walczyć nie tylko z
epidemią, ale i z demonami własnej przeszłości. Bo gdy w grę
wchodzi ludzkie życie trudno jest zdecydować komu można naprawdę
zaufać...
To
była bardzo intrygująca książka z zaskakujących zakończeniem,
pomyśleć że sięgnęłam po nią tylko dlatego, że tytułowe
słowo Pandemia przyciągnęło mnie jak magnes.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz