Urodzony w Tybecie
Dawno już nie czytałam żadnej autobiografii, więc przyszedł czas by nadrobić zaległości w tym temacie. Mój wybór padł na książkę Urodzony w Tybecie, która jest historią życia Chögyama Trungpy, który jako niemowlę został rozpoznany jako jedenaste wcielenie Trungpy Tulku przyszłego opata klasztorów w Surmangu. Tybetańscy mnisi wierzą bowiem, że po śmierci jednego opata odradza się on na nowo w ciele innego człowieka. Chögyam został zabrany do klasztoru i oddany na wychowanie mnichom. Gdy był już starszy rozpoczął swoje nauki z różnych dziedzin, głównie skupiając się na zgłębianiu wiedzy ze świętych ksiąg i nauce medytacji. Trungpa opowiada o swoich więziach z poznanymi w ciągu wielu lat nauki nauczycielami, o tym jaki wpływ wywarli oni na jego światopogląd. W czasie gdy odrodzony Trungpa Tulku sprawuje opiekę nad klasztorami na Tybet napadają Chińczycy, którzy stopniowo pod przykrywką opieki nad mieszkańcami zajmują ich ziemie. Początkowo mnichom nic nie grozi, Chińczycy zapewniają ich o swojej przyjaźni i nie wykazują zbytniego zainteresowania życiem klasztornym. Później jednak ich inwazja przybiera na sile przez co Trungpa Tulku jest zmuszony do opuszczenia swojego klasztoru. W tym momencie rozpoczyna się opowieść Trungpy o jego trudnej i niebezpiecznej drodze prowadzącej przez Himalaje. Chögyam ma pod opieką wielu ludzi nie tylko mnichów, których stara się bezpiecznie przeprowadzić do Indii. Przez wiele miesięcy tułaczki grupie doskwiera zimno, głód i zmęczenie, jednak mimo to nie tracą oni wiary, którą pokładają w swoim opacie. Ta pełna wyzwań podróż jeszcze bardziej umacnia wiarę Trungpy i daje mu siłę do szerzenia dalszych nauk. Urodzony w Tybecie to historia człowieka który mimo młodego wieku osiągnął bardzo wiele i nawet nie będąc już opatem klasztoru nadal udzielał swoich nauk zakładając szkoły w Stanach Zjednoczonych, a jego niezwykła biografia przetrwała dzięki jego osobistym wspomnieniom spisywanym przez wszystkie lata, a potem wydanych w tej ciekawej książce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz