Marsjanin
Książkę
przeczytałam tylko dlatego, że dostałam ją w prezencie. Sama nie
zwróciłabym na nią uwagi a szkoda, bo mi się podobała. Grupa
astronautów wyrusza na podbój Marsa. Jednak silna burza piaskowa
sprawia, że na czerwonej planecie spędzają tylko sześć dni i
muszą się ewakuować. Niestety niespodziewane problemy podczas
ewakuacji sprawiają, że jeden z członków załogi zostaje na
Marsie. Mimo, że wszyscy myślą, że zginął jemu udało się
przeżyć. Mark Watney podejmuje heroiczną walkę o przetrwanie. Sam
musi sobie radzić ze wszystkim, mimo że na misję wyruszył jako
botanik będąc sam musi pełnić wiele funkcji. Jego życie na
Marsie upływa na naprawach potrzebnych sprzętów, wymyślaniu
sposobów na odzyskiwanie większej ilości wody czy na uprawie
ziemniaków. Wpada na ten pomysł gdy okazuje się, że zabranych z
Ziemi zapasów żywności wystarczy jedynie na zakładany czas
trwania misji, a nie na jego długi samotny pobyt na Marsie.
Książka
napisana jest w formie dziennika. Watney w często bardzo szczery i
bezpośredni sposób dzieli się swoimi przeżyciami opowiadając o
swojej pracy na czerwonej planecie. Dzięki tej bezpośredniej formie
czytelnik może poczuć się częścią tej niezwykłej marsjańskiej
przygody. A język bohatera sprawia, że czytający od razu go polubi
i wraz z nim będzie przeżywał sukcesy i porażki. Mark obmyślając
jak przetrwać dokonuje wielu skomplikowanych obliczeń o których
dokładnie informuje czytelnika, robi to jednak w taki sposób, że
fizyczne określenia nie odstraszają czytającego. Również używane
często naukowe nazwy nie przeszkadzają w odbiorze książki. Cieszę
się , że po nią sięgnęłam, chętnie obejrzę również film,
który powstał na jej podstawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz